M: Liam tak bardzo cię przepraszam.
L: Kochanie wiesz że nie jestem zły.
M: Ale ty się tak cieszyłeś. Czułam się tak cudownie.
L: Kochanie nie wiem czy to odpowiednie ale jeżeli chcesz możemy zrobić sobie jeszcze jedno.
M: Ja chyba nie jestem gotowa. A co z Max'em?
L: Wszytko dobrze. Już dla nas nie pracuje.
M: To nie jego wina. On po prostu zachorował. Każdemu się może zdarzyć.
L; Już cicho. Jesteś może głodna ?
M: I to bardzo misiu.
L: To może zamówimy pizze.
M: A nie możemy iść na miasto zjeść.?
L: Oczywiście ze możemy ale myślałem że. .
M: Ty tak dużo nie myśl tylko się ubieraj.
****Oczami Melanie * *
Podniosłam się z jego kolan i weszłam na górę. Wyciągnęłam czyste ciuchy I ubrałam się w nie. W łazience pierwszy raz od 3 tygodni zrobiłam makijaż. Z sypialni wzięłam jeszcze telefon i zeszłam na dół. Liam czekał na mnie. Podbiegłam do niego i chwyciłam za rękę. Szczęśliwi wyszliśmy z domu i skierowaliśmy się w stronę miasta. Weszliśmy do jednej z restauracji i zajęliśmy wolny stolik. Zamówiliśmy sobie Spaghetti Carbonara i czerwone wino. 15 minut później jedliśmy nasze zamówione danie.
L: Jak się czujesz?
M: Jest dobrze. Pani psycholog mi pomaga kochanie.
L: To dobrze, a nie chciałabyś jechać do jakiejś prywatnej klinki. Albo lepiej polećmy na Malediwy przydałby ci się jakiś odpoczynek. My teraz skończyliśmy pracę. Dopiero po wakacjach zaczynamy nagrywać nowy album. Możemy pojechac całą gromadą. Co ty na to?
M: To super pomysł.
L: Dobra to jak wrócimy porozmawiamy ze wszystkimi.
M: Oczywiście.
Po zjedzonym obiedzie poszliśmy do lodziarni. Zamówiliśmy lody a później skierowaliśmy się w stronę domu. W salonnie siedzieli wszyscy. Gdy dziewczyny mnie zobaczyły podbiegły do mnie i przytuliły. Usiadłyśmy na kanapie.
M: Słuchajcie Liam podsunął dzisiaj pomysł żebyśmy polecieli na Malediwy. Na jakiś mały wypoczynek.
P: To super pomysł!!
E: A twój tato nie ma tam hotelu.
L: Dokładnie więc dlatego to zaproponowałem. Nie musimy załatwiac spraw żeby wynając hotel. Ja już zamowilem bilety. Lecimy za 2 dni.
Podbiegłam do niego i się przytuliłam. Odwzajemnił mój uścisk i pocałował mnie w czoło, szeptając Kocham Cię.
D: Dobrze widzieć cię taka szczęśliwą.
Z: Melanie jak ja się cieszę że w końcu jesteś normalna. Myślałem że już tutaj słuchając codziennie: Jejku mogłam z nią wtedy jechać.
P: No bo to prawda mogłyśmy z nią jechać. Najwyżej nam by się stała krzywda a ona by już urodziła.
Spojrzała na mnie a ja miałam łzy w oczach.
P: Jejku przepraszam. Ja się lepiej zamkne.
M: Nie spokojnie. Musze się do tego przyzwyczaić. To było dla mnie naprawdę wielkie przeżycie.
P: No wiem ale jestem naprawdę głupia. Po co ja się odzywam.
M: Spokojnie kochanie.
Podeszłam do niej i przytuliłam.
L: Misiu jeśli chcesz to pójdziemy jutro na zakupy. Kupisz coś sobie.
M: Nie obraz się ale myślałam o tym żeby iśc z dziewczynami.
L: Szczerze?? To nawet lepiej.
M: Kocham Cię.
Reszta wieczoru minęła w bardzo miłym towarzystwie. Znaczy dla mnie było nie za bardzo przyjemnie. Jakoś po 22 rozeszliśmy się po pokojac . Wzięłam szybki prysznic i wróciłam do Liam'a. Położyłam się obok niego. Było mi głupio żebyś ie do niego przytulic chodź bardzo tego potrzebowałam.
L: Coś się stało?
M: Nie nic śpij.
L: Przecież widzę.
M: No bo chciałam się do ciebie przytulic,ale nie wiem czy jestem na to gotowa i czy ty w ogóle tego chcesz i czy w ogóle mi wybaczyles to co się stało. Wiem że zachowuje się jak jakaś totalna idiotka no ale to była dla mnie wielka trauma.
L: Kochanie stało się. Jeżeli będziesz chciała i będziesz gotowa to zrobimy sobie małe Payneiątko (czy. Pajniątko xd nie wiem jak napisać to po engliszu). Melcia ja nie mam ci czego wybaczać rozumiesz. Mówię ci to poraz setny dzisiaj TO NIE JEST TWOJA WINA. TO WINA JEDNEGO Z LUDZI MIKE'A. JEŻELI CHCE SIĘ PRZYŚPIESZAJ TO SIĘ PRZYTUL BO JA BARDZO TEGO CHCE. ZROZUMIANO ???. Nie przytulałaś się do mnie od prawie 8 miesięcy wiec dziwisz mi się.
Popatrzyłam w jego oczy. I Przysunęłam się do niego on podniósł ramię, ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej a on objął mnie w talii. Położył dłoń na moim brzuchu. To było dość nie przyjemne ale nic nie powiedziałam. Wtuleni w siebie zaczęliśmy powoli zasypiać.
Nazajutrz obudziliśmy się coś około 8. Znaczy obudziliśmy nie sami. Zrobił to Niall z Danielle poprzez wydawanie bardzo osobistych dźwięków przy bardzo osobistym doznaniu. Popatrzyłam na Liam'a a on się do mnie uśmiechnął.Podniosłam się szybko z łóżka i przebrałam się w czyste ciuchy. Zrobiłam jeszcze makijaż. Gotowa wróciłam do pokoju. Wzięłam torebkę i zeszłam na dół. Dziewczyny siedziały i już na mnie czekały.
![]() |
{Mel, Pezz, El i Dan} |
Ogólnie z galerii wyszłyśmy około 15. No wiecie tutaj zakupy tutaj przerwa obiad jakaś kawa, no i znowu zakupy. A wiec gdy weszłyśmy do domu od razu poszłyśmy do mojej sypialni i zaczęłyśmy przymierzać ciuchy stroje i przeróżne buty, a także nowe kosmetyki i inne dodatki. 3 godziny później wszystko było przymierzone i zaakceptowane przez naszych ukochanych. Właśnie jemy sobie pizze, która zamówił Malik. Nasze głośne rozmowy przerywa dzwonek do drzwi. Liam podchodzi do nich i otwiera więcej nie widzę. Po chwili wchodzi do pokoju z tym mężczyzną. Liam patrzył na mnie dziwnie. Uśmiechnęłam się do niego i chyba go tym uspokoilam. Popatrzyłam znowu na mężczyznę który stał obok mojego ukochanego. Tak to mój wspanialy tatuś Lucas Miller. Może słyszeliście o ni, a jeśli nie to cud. Już tłumacze. Lucas Miller był prezesem najbardziej i najlepiej presperujacej firmy na świecie a mianowicie Miller House S.A. gdy by nie to ze popadł w alkoholizm i został hazardzista a nie nawet bez tego był najgorszym ojcem na świecie. Nie mogłam uwierzyć że stoi tutaj i tak na mnie patrzy.
M: Czego tutaj szukasz?
Lu: Chciałem zobaczyć swoją piękną córkę.
M: Nie kłam chuju pewnie chcesz kasy pożyczyć.!!
Lu: Zrozum mnie jestem w trudnej sytuacji finansowej.
M: To znajdź pracę ty gwalcicielu.
L: Co??!!!
O matko powiedziałam to głośno. No więc kolejna ciekawostka o moim tatusiu. To on pomógł Fabianowi mnie zgwałcił. Oni się zmieniali. Dlatego nie miałam jak się wydostać. Nienawidzę go! Niech on sobie stąd idzie!!
L: Melanie czy to prawda co powiedziałaś?
M: Emm... nie... znaczy... tak Liam.
L: Dobrze a więc panu podziekujemy za przyjście tutaj. Kolega wskaże panu wyjście ponieważ jestem skłonny zrobić panu krzywdę :)
Przytuliłam się do niego i wróciliśmy do salonu. Za nami wszedł Lou który poszedł odprowadzić mojego tatusia do drzwi. Reszta wieczoru minęła w spokojnej atmosferze. Jutro wyjeżdżamy wiec około 18 poszliśmy się pakować. Liam Wyciągnął mi 2 walizki a sobie 1.
M: Dlaczego ja dostałam 2!?
L: A zmiescisz się w 1?
M: No nie
L: To czemu się pieklisz??
M: No bo ty... a dobra
Wszystkie rzeczy były spakowane po 3 godzinach. Po 22 w domu zrobiło się cicho. Znaczy cicho bo chłopcy poszli spać a ja z dziewczynami dokonywalam ostatnich poprawek.
M: No Danielle czemu nie powiedziałaś ze kręcisz z Horankiem?
D: A skąd ty wiesz??!!
M: Nawet jeżeli bym chciała to i tak bym was słyszała. Byliście tak głośno ze nie dało się was nie słyszeć.
P: Ja nic nie słyszałam
E: Ja też nie :(
D: Jejku Melanie przepraszam.
M: Wszystko w porządku kochanie. To jest ludzkie.
Po naszej bardzo krótkiej rozmowie spakowałyśmy jakieś picie do torby i jakieś przkąski. Oczywiście wszystko do samolotu. Po wszystkim wróciłam do pokoju i zapaliłam małą lampkę na ławie. Wyciągnęłam sobie i Liam'owi czyste ciuchy do ubrania. Wyprasowałam je i położyłam na krześle. Poszłam do łazienki. Rozebrałam się do naga i weszłam pod prysznic. Umyłam siebie i głowę. Wyszłam nałożyłam na swoje ciało olejek arbuzowy i wtarłam go dobrze. Owinęłam się ręcznikiem. Włosy rozczesałąm grzebieniem. Gotowa wróciłam do pokoju. Założyłam majtki i koszulkę Liam'a i położyłam się obok chłopaka. Może 3 godziny snu mi wystarczą. Z tą myślą zasnęłam. Obudziły mnie pocałunki na mojej szyi, dekolcie i ustach.
M: Mmmm.. Kochanie.. Która godzina?
L:2:20 czas wstawac.

Usiadlam na łóżku, a tam Liam w rękach trzymał kawę. Uśmiechnął się do mnie i podał ją.
M: Ty już pileś?
L: Nie pij pij <3
Wypiłam połowę a resztę dałam mojemu dzibusiowi. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do krzesła.
M; Liam tutaj masz wyprasowane ciuchy. Wystarczy się tylko w nie ubrac.
L: Dobrze misiu, Chodź tu na chwilkę.
Podeszłam do niego a on położył ręce na mojej pupie. Nachyliłam sie i pocałowałam go na co on ścisnął moje pośladki. Uśmiechnęłam się przez pocalunki.
M: Kotku ruszaj się.
Oderwalismy się od siebie i każde z nas chwyciło swoje ciuchy. Ubralismy się a następnie razem weszliśmy do łaznieki. Zrobiliśmy to co trzeba było i wróciliśmy do pokoju. Wyglądaliśmy cudownie. Z bagażami zeszliśmy na dól. Po chwili dołaczyła reszte i w dwóch samochodach pojechaliśmy na lotnisko. Oplacilismy parking i razem z bagazami weszliśmy do środka. Oczywiście czekaliśmy na odprawę. Wszystko jak przy każdej podróży. Po 30 minutach siedzieliśmy juz w samolocie. No oczywiście był to prywatny samolot taty Liam'a. Chwilę później startowaliśmy . Ja oczywiście jak w każdej podróży zasnęłam oparta o ramię
______________________________
No to mamy rozdział 31. Liczę na was i proszę o 5 komentarzy. Kiedy będzie ich 5 lub więcej to będzie kolejny rozdział. Więc tak życzę wam super wakacji i miłej nocki.
<3!!!!!
OdpowiedzUsuńCudooooo *.* ^^
OdpowiedzUsuńbyło świetnie! szkoda że nikt nie komentuje:( zrobisz wyjątek i wstawisz go wcześniej?
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuń❤
OdpowiedzUsuń*0* świetny! <3 ^^
OdpowiedzUsuńO jest juz ponad 5 kom kiedy dodasz kolejny rozdział bo jak ich nie dodajesz to ja nie mam co robić :)
OdpowiedzUsuńPs. Uwielbiam je czytać <3