Dzisiaj Liam i chłopcy wyjeżdżają w trasę. Ja zostaje z ochroną. Ah ten Payne. Tak bardzo się o mnie martwi. Właśnie Liam chowa swój bagaż. Kiedy odwraca się w moją stronę bez uprzedzenia całuję go. Ukochany odwzajemnia mój pocałunek.
H: Liam kurwa musimy już jechać,więc pakuj ten swój tyłek do busa.
L: Już idę! Dobra kochanie. Pamiętaj chłopaki są na twoje zawołanie. Nie ważne o której godzinie, jeśli coś się będzie dziać masz ich wołać.
M: Dobrze Liam. Spokojnie. A teraz idź.
Pocałowałam go jeszcze raz, a następnie wsiadł do autobusu. Z Pezz pomachalysmy im na do widzenia i wróciłyśmy do samochodu. Max zawiózł nas pod sam dom. Perrie zostaje dzisiaj u mnie na noc. Weszłyśmy do domu. Pierwsze co zrobiłyśmy to walnelysmy się na kanapę w salonie i włączyłyśmy telewizor. Nastepie zrobiłyśmy obiad i wróciłyśmy do poprzedniej czynności. Wieczorem około 19 zadzwonił Liam. Ucieszyłam widząc jego twarz na wyświetlaczu.
M: Cześć Kochanie. Co tam?
L: Cześć Misiaku. U mnie wszystko w porządku a u ciebie. ? Mike nie dawał znać?
M: Nie Liam spokojnie. A wy jak dojechaliscie juz ?
L; Jeszcze 2 godziny drogi. Nawet nie wiesz jak się steskniłem.
M: Ja za tobą też. Tylko nic mi tam nie przeskrob. Zrozumiano? !
L: Tak samo jak ty !
M: Okej kochanie. A teraz musze kończyć bo Pezz zamówiła striptizera na wieczór. Pa kochanie miłej podróży.
L: Dobre baw się dobrze. Czekaj kurwa co zamówiła? !!!
Rozłączyłam się. Pezz patrzyła się na mnie jak na wariatke a ja nie mogłam przestać się śmiać.
P: Jeśli Malik będzie miał do mnie jakieś wonty. To ty będziesz mu się tłumaczyła.
M: Dobrze Perrie a teraz idę się wykapać i ide spać. Jestem wykończona. Śpisz u Zayna?
P: Tak. Ja tez idę się położyć. Dobranoc.
M: Dobranoc. Słodkich snów.
Po tych słowach weszłam na górę do naszego pokoju. Wzięłam piżamę i poszłam się myc.
***2 miesiące pozniej***
Siedzę sobie właśnie z Danielle i Perrie i jemy śniadanie. Od tygodnia wymiotuje. Właśnie teraz przyszła na to pora. Zerwałam się na równe nogi i wbiegłam do najbliższej łazienki. Wydalilam z siebie nie potrzebne jedzenie. W trakcie przyszly do mnie dziewczyny. Jedna z nich trzymała mi włosy. Kiedy skończyłam dziewczyny pomogły mi się podnieść i usiąść na toalecie.
D: Melanie to nie jest normalne żebyś ty od tygodnia wymiotowala. Powinnyśmy iść do lekarza.
M: Nie to napewno jakaś grypa żołądkowa. Nie trzeba się przejmować.
P: A może tt w ciąży jesteś?!
M: Wypluj to.
D: To chociaż zrób test żebyśmy były pewne ze to nie to.
M: No dobra.
Pezz poszła po test do apteki, a ja umyłam zęby. Kiedy wróciła dziewczyny wyszły a ja zrobiłam test.
***15 min później***
O matko! Nie mogę w to uwierzyc. Ten test wyszedł pozytywnie. Co wskazuje na to że jestem w ciąży. Ale ja nie chce.
Od 5 minut z moich oczu płyną łzy. Dziewczyny dobijają się do łazienki,a ja nie mogę wykrztusic z siebie ani słowa. Przecież ja nie jestem gotowa na dzieck. To wszystko skomplikuje. Nic już nie będzie takie samo.
D: MELANIE DO CHOLERY OTWÓRZ TE DRZWI!!!
Podeszłam powoli do drzwi i przekręciłam gałkę. Gdy spojrzały na mnie od razu mnie przytuliły.
P: Tak mi przykro.
D: Wszystko będzie dobrze. Liam cię nie zostawi.
M: NIE NIC NIE BĘDZIE DOBRZE!! Mam prawie 19 lat a jestem już
drugi raz w ciąży. Ja nie chce tego dziecka!!
P: Nie mów tak! Popatrz na to z tej strony. Niektórzy ludzie
nie mogą mieć dzieci chodź bardzo bby tego chcieli.
M: Wy nie rozumiecie. Już oddałam jedno dziecko, i nie hcce
znowu przeżywać tego samego. Boję się
D: Czego się boisz?
M: Tego że sytuacja się powtórzy.
P: Liam nie należy do takich którzy zostawiają swoją
dziewczynę i mają w dupie dziecko. Ten chłopak na pewno będzie odpowiedzialny i
sprosta działaniu. My z Danielle znamy go dłużej niż ty. Możesz nam uwierzyć.
M: Ale jeżeli on się dowie…
D: To będzie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Wiesz co
ja zadzwonię do mojego ginekologa i umówię cię na jutro na wizytę. Dobrze ?
M: No dobrze. Niech ci będzie.
Danielle odeszła na bok, a ja z Pezz usiadłyśmy w salonie i
czekałyśmy na dziewczynę.
D: Dobre wieści. Możemy iśc nawet dzisiaj na 12, więc ubieraj
się. Nie mamy czasu.
Wstałam z łóżka i poszłam do naszej sypialni. Wyciągnęłam
spodnie z jasnego jeans’u, koszulę morską a do tego wysokie czarne koturny.
Ubrałam się szybko i weszłam do łazienki. Poprawiłam swoją twarz i włosy. W
beigu z łóżka chwyciłam torebkę i zeszłam na dół do dziewczyn. Max czekał już w
samochodzie, więc zamknęłyśmy dom i wsiadłyśmy szybko do samochodu. Po 20
minutach jazdy podjechałyśmy pod przychodnię. Max wszedł z nami do środka.
D: Dzień Dobry my do doktora Green’a.
R: A czy były panie umówione?
D: Tak oczywiście.
R: Dobrze proszę podac nazwisko.
D: Melanie Black.
R: Yhhym.. Tak jest pani Melanie na godzinę 12. Pan doktor
przyjmuje w Sali numer 205. Pójdzie pani schodami na drugie piętro i po lewej
stronie będzie gabinet.
D: Dziękuję.
Dziewczyna wrociła do nas i razem poszłyśmy pod salę. Kiedy
byłyśmy na miejscu do Max’a zadzwonił telefon. Chłopak oddalił się. Nie
zwracałam na to uwagi, dopóki Max nie wrócił, a do mnie nie zadzwonił Liam w
tym samym czasie.
M; Dziewczyny to Liam.
D: Odbierz.
M: Halo kochanie?
L: Czesc misiu co tam u ciebie?
M: Yhhym u mnie
wszystko w porządku, a u ciebie??
L: A też chłopaki poszli zwiedzac, a ja zostałem. Co robisz?
M: Ymmm… Ja jestem sobie w domu i się nudzę.
L: Serio?! Bo Max powiedział mi zupełnie co innego. Co robisz w przychodni ginekologicznej?!
M: No dobra powiem ci. Kochanie za parę miesięcy będziesz
tatusiem.
L: Jak to tatusiem.
M: Jestem w ciąży Liaś. Będziesz tatusiem.
L; Gdybym teraz tam był to bym cię wyściskał i nie wypuścił z ramion.
Lek: PANI MELANIE BLACK.
M: Przepraszam Kochanie wchodzę do lekarza. Pa
Rozłączyłam się i weszłam do środka. Lekarz zrobił mi potrzebne badania i już po 30 minutach wszystko było jasne. A więc jestem w 3 miesiącu ciąży,a wszystko rozwija się zgodnie. Kiedy wyszłam z gabinetu dziewczyny podbiegły do mnie.
P: I co? I co?
M: Jestem w ciąży w 3 miesiącu,a ciąża rozwija się zgodnie.
D: Och kochanie tak się cieszę.
P: Jeżeli nie będziesz sobie umiała z czymś poradzic to masz nam dac znak.
D: Albo dopóki Liam nie wróci to się do ciebie wprowadzimy.
P: Chciałabym ale ja też wyjeżdzam dziś wieczorem.
M: A no tak zaomniałam.
D; No to ja u ciebie zamieszkam i będzie okej. Zgadzasz się?
M: Oczywiście możesz wprowadzic się nawet za chwilkę.
Wyszłyśmy z przychodni i wsiedliśmy do samochodu. Po drodzę podjechaliśmy do Danielle po jej rzeczy. Zabrała parę i wrociliśmy do mnie. Danielle zamieszkała w pokoju gościnnym. Zamówiłyśmy pizze,a gdy po 20 minutach już ją miałyśmy zjadłyśmy ją i położyłyśmy w salonie.
**Parę miesięcy pozniej**
Właśnie dziś mija 7 miesiąc od zajścia w ciąży. Liam wraca z trasy dopiero za 2 i pół miesiąca. Czyli dokładnie 2 tygodnie po tym jak urodzi się moja mała dziewczynka. Tak to będzie dziewczynką. Rozmawiałam juz z Liam'em. Wybraliśmy już nawet imię Liliana Vanessa. Musze jechać dzisiaj na badania a Max leży chory, każda z dziewczyn ma albo nagrania albo sesję. No więc wsiadam do samochodu i odpalam , zmieniam bieg w ściskam pedały gazu i odjeżdżam. A zapomniałam powiedzieć zrobiłam sobie wkońcu prawo jazdy. Jade sobie spokojnie. Wjeżdżam na skrzyżowanie. Kiedy znienacka w lewą stronę mojego samochodu wjeżdża auto. Moje auto odbija się i pada troszeczkę dalej. Strasznie boli mnie głowa a moje oczy się zamykają. Po chwili widzę tylko czarną dziurę. Słyszę jak ludzie gromadzą się w okół mnie. Walczę z bólem głowy i w podbrzuszu. O nie tylko nie to !! Moja Lili!!! Chwilę później podjeżdża pogotowie. Próbują mnie reanimować ale nic im nie wychodzi. Podnoszą mnie i kładą na deskę. W sadzają do karetki i jedziemy.
**20 minut po wypadku** **Oczami Liam'a**
Wchodzimy do naszego domu. Cicho jak w grobie. A no tak przecież Mel pojechała na badania. Sprawdzić czy z naszą córeczką wszystko w porządku. Tak bardzo się ciesze ze będę mieć dziecko. Może powiedzą ze jestem za młody ale zawsze chciałem mieć dziecko w młodym wieku. Nie wiem ale mam jakieś przeczucie ze coś się stało. Kurwa zadzwonię do Mel. Wyciągam telefon z kieszeni i wybieram numer swojej ukochanej. 3 sygnał 4 sygnał nikt nie odbiera. Dzwonię drugi raz, trzeci kurwa nadal nic.
L: Chłopaki nie wiecie co z dziewczynami?
Z: Emm Pezz jest na nagraniach z LM, Dan ma sesje razem z Eleanor. Coś się stało?
L: Kurwa tego jeszcze nie wiem,ale Melanie nie odbiera. Martwię się
H: To zadzwoń do niej.
L: Dzwoniłem nie odbiera!
W tym momencie zadzwonił mój telefon. Nie patrząc na wyświetlacz odbieram go. Przykładam do ucha to co tam słyszę przyprawia mnie o dreszcze.
Lek: Witam czy rozmawiam z panem Liam'em Payne'm
L: Tak. Coś się stało?
Wyszedłem z pokoju i wszedłem do kuchni.
Lek: Kim dla pana jest pani Melanie Black?
L: Melanie jest moją dziewczyną. Czy coś się stalo?!
Lek: No dobrze. Pańska dziewczyna leży w szpitalu Św. Marii przy Bakerstreet. Miała wypadek samochodowy. Przywieziono ją do nas dzisiaj. Więcej nie mogę panu powiedziec. Niech pan przyjedzie tutaj. Do widzenia.
L: A co z dzieckiem!!!!!! KURWA ROZŁĄCZYŁ SIĘ!!!!
Rzuciłem telefonem o podłogę i upadłem na podłogę. Jestem facetem ale z moich oczów pociekły łzy.
Lou: Stary co się stało??
L: Ona... Melanie.... Jest w szpitalu...Miała wypadek...
Lou: Chłopaki!!!!
Do kuchni wbiegła reszta.
Z H N : Co??
Lou: Melanie jest w szpitalu
N: O kurwa??
Z: Liam spokojnie.
H: Co z dzieckiem??
Lou: Dowiemy się tego jak tam pojedziemy. Zayn spakuj kosmetyki Melanie do jakiejś kosmetyczki. Hazz ty weźmiesz jej ciuchy, ty Niall spakuj jej ładowarkę i inne duperele potrzebne do szpitala, a ja z Payne'm pójdę zapalić. Chodź stary.
Hazz i Lou pomogli mi się podnieść. Wyprowadzili mnie na taras. Posadzili mnie na huśtawce. Styles wrócił do środka, a Lou odpalił dla mnie i siebie papierosa. Zaciągnąłem się pierwszy raz drugi trzeci...piąty.. dziesiąty i nic. Po skończonym papierosie wróciliśmy do środka. Wszyscy stali już przy drzwiach. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Zayn prowadził a ja siedziałem z przodu. Max kurwa w tym momencie stracił prace. Nie chcę go więcej widzieć. Miał jej do jasnej cholery pilnować a nie kurwa zostawiać samą. Chwile później podjechaliśmy pod szpital. Wybiegłem z auta jak torpeda i wbiegłem do środka. Podbiegłem do rejestracji.
L: Dzień Dobry. Dzisiaj przywieziono tu moją narzeczoną Melanie Black.
R: Momencik sprawdzę
Pogrzebała trochę w komputerze.
R: Tak pani Black jest w sali numer 29. Do końca korytarza po lewej stronie.
W tym momencie podeszli do mnie chłopcy i razem poszliśmy. jak wskazała kobieta z rejestracji. Pod salą czekał lekarz.
L: Witam pana. Jestem Liam Payne. To pan do mnie dzwonił.
Lek: Tak. Zapraszam do gabinetu.
Wskazał ręką drzwi na przeciwko sali Mel. Weszliśmy do środka lekarz zajął miejsce za biurkiem a ja usiadłem na przeciwko.
Lek: Dobrze a więc tak. Zacznijmy od pani Melanie. Jej stan jest stabilny. Zrobiliśmy potrzebne badania i wszystko wyszło dobrze. Pani Melanie jest przytomna, oddycha samodzielnie, ale gorzej jest z dzieckiem.
L: Co z dzieckiem?!!
Lek: Dziecko umarło. Nie przeżyło wypadku.
Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy.
L: A czy ona... Melanie o tym wie?
Lek: Nie nie wie. Nie wiedzieliśmy czy pan nie chciał by jej o tym powiedziec.
L: Bardzo dobrze. Ja jej powiem
Lek: Dobrze narazie to tyle.
L: Czy mogę wejśc do Melanie?
Lek: Oczywiście już pana oczekuje
L: Dziękuję panu bardzo.
Wyszedłem z gabinetu i weszłem do sali naprzeciwko. Mel leżała na łóżku cała blada, płakała. Podbiegłem do niej i mocno przytuliłem. Wtuliła się we mnie i bardziej zaczęla płakac. Kiedy odsunąłem się od niej sppojrzała na mnie. Sam miałem łzy w oczach.
M: Liam.. czy... z nią.. znaczy Lili... wszystko w porządku??
Wypowiedziała to zdania a ja bardziej zacząłem płakac.
H: Wiecie co zostawimy was samych. Musicie pogadac. Jak by co jesteśmy na korytarzu.
Chłopcy wyszli a ja zostałem sam na sam z Mel. Wpatrywała się w moją twarz.
M: Powiesz coś w końcu! Co z Lili??!!
L: Kochanie zacznę lepiej od tych lepsztch wiadomości. A więc z tobą jest wszystko w porządku. Nie masz żadnych urazów i to cud. Ale nasza córka. Ona tego nie przeżyła.
M: Zabiłam własne dziecko ?!!!
L: Kochanie to nie twoja wina.!! To przez tego człowieka. Kochanie...
M: Nie Liam. Mogłam nie jechac bez Max'a. Mogłam siedziec w domu.
Moja najukochańsza zaczęła płakac. Nienawidzę jak ona płaczę. Usiadłem obok niej i przycisnąłem do siebie.
L: Wszystko będzie dobrze. Ważne że z tobą jest wszystko w porząku. Jeżeli chcesz dzidziusia to...
M: Liam proszę cię nie teraz..
L: Oczywiście. Powinnaś się przespac.
M: A moja mama wie?
L: Zaraz do niej zadzwonię i wrócę, a ty śpij kochanie. Chcesz coś do picia?
M: Nie dziękuję.
Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z sali.
Z: Liam stary. Co z dzieckiem??
L: Ono nie przeżyło wypadku. Przepraszam muszę zadzwonic do mamy Melanie.
Odeszłem od nich i wyszedłem na dwór. Odpaliłem papierosa i wybrałem numer mamy Mel.
Jej mama przyjechała 20 minut później. Mel miała zostac w szpitalu 4 dni. Codziennie jeździłem do niej. Musiała chodzic do psychologa żeby pogodzic się z tą sytuacja. Oczywiście pomagałem jej jak tylko mogłem, ale to nie była ta sama osoba. W czwarty dzień zabrałem ją do domu. Gdy tylko weszliśmy ona zamknęła się w pokoju. Dziewczyny przychodziły do niej ale nikogo nie wpuszczała. W nocy spała na drugim końcu łóżka. Nie mogłem jej nawet przytulic.
_______________________________
No to mamy rozdział 30. Woow. Dziękuję za komentarze ale szkoda że tak mało. Mam nadzieję że przy tym będzie więcej. Przzperaszam że nie bylo tak długo. Od razu uprzedzam że nie wiem jak rozdziały będą pojawiac się w wakacje ponieważ idę do pracy. Miłej Niedzieli <3
A no i jeszcze przepraszam za takeigo smęta no ale cóż tak w życiu też nie raz jest :(
**Parę miesięcy pozniej**
Właśnie dziś mija 7 miesiąc od zajścia w ciąży. Liam wraca z trasy dopiero za 2 i pół miesiąca. Czyli dokładnie 2 tygodnie po tym jak urodzi się moja mała dziewczynka. Tak to będzie dziewczynką. Rozmawiałam juz z Liam'em. Wybraliśmy już nawet imię Liliana Vanessa. Musze jechać dzisiaj na badania a Max leży chory, każda z dziewczyn ma albo nagrania albo sesję. No więc wsiadam do samochodu i odpalam , zmieniam bieg w ściskam pedały gazu i odjeżdżam. A zapomniałam powiedzieć zrobiłam sobie wkońcu prawo jazdy. Jade sobie spokojnie. Wjeżdżam na skrzyżowanie. Kiedy znienacka w lewą stronę mojego samochodu wjeżdża auto. Moje auto odbija się i pada troszeczkę dalej. Strasznie boli mnie głowa a moje oczy się zamykają. Po chwili widzę tylko czarną dziurę. Słyszę jak ludzie gromadzą się w okół mnie. Walczę z bólem głowy i w podbrzuszu. O nie tylko nie to !! Moja Lili!!! Chwilę później podjeżdża pogotowie. Próbują mnie reanimować ale nic im nie wychodzi. Podnoszą mnie i kładą na deskę. W sadzają do karetki i jedziemy.
**20 minut po wypadku** **Oczami Liam'a**
Wchodzimy do naszego domu. Cicho jak w grobie. A no tak przecież Mel pojechała na badania. Sprawdzić czy z naszą córeczką wszystko w porządku. Tak bardzo się ciesze ze będę mieć dziecko. Może powiedzą ze jestem za młody ale zawsze chciałem mieć dziecko w młodym wieku. Nie wiem ale mam jakieś przeczucie ze coś się stało. Kurwa zadzwonię do Mel. Wyciągam telefon z kieszeni i wybieram numer swojej ukochanej. 3 sygnał 4 sygnał nikt nie odbiera. Dzwonię drugi raz, trzeci kurwa nadal nic.
L: Chłopaki nie wiecie co z dziewczynami?
Z: Emm Pezz jest na nagraniach z LM, Dan ma sesje razem z Eleanor. Coś się stało?
L: Kurwa tego jeszcze nie wiem,ale Melanie nie odbiera. Martwię się
H: To zadzwoń do niej.
L: Dzwoniłem nie odbiera!
W tym momencie zadzwonił mój telefon. Nie patrząc na wyświetlacz odbieram go. Przykładam do ucha to co tam słyszę przyprawia mnie o dreszcze.
Lek: Witam czy rozmawiam z panem Liam'em Payne'm
L: Tak. Coś się stało?
Wyszedłem z pokoju i wszedłem do kuchni.
Lek: Kim dla pana jest pani Melanie Black?
L: Melanie jest moją dziewczyną. Czy coś się stalo?!
Lek: No dobrze. Pańska dziewczyna leży w szpitalu Św. Marii przy Bakerstreet. Miała wypadek samochodowy. Przywieziono ją do nas dzisiaj. Więcej nie mogę panu powiedziec. Niech pan przyjedzie tutaj. Do widzenia.
L: A co z dzieckiem!!!!!! KURWA ROZŁĄCZYŁ SIĘ!!!!
Rzuciłem telefonem o podłogę i upadłem na podłogę. Jestem facetem ale z moich oczów pociekły łzy.
Lou: Stary co się stało??
L: Ona... Melanie.... Jest w szpitalu...Miała wypadek...
Lou: Chłopaki!!!!
Do kuchni wbiegła reszta.
Z H N : Co??
Lou: Melanie jest w szpitalu
N: O kurwa??
Z: Liam spokojnie.
H: Co z dzieckiem??
Lou: Dowiemy się tego jak tam pojedziemy. Zayn spakuj kosmetyki Melanie do jakiejś kosmetyczki. Hazz ty weźmiesz jej ciuchy, ty Niall spakuj jej ładowarkę i inne duperele potrzebne do szpitala, a ja z Payne'm pójdę zapalić. Chodź stary.
Hazz i Lou pomogli mi się podnieść. Wyprowadzili mnie na taras. Posadzili mnie na huśtawce. Styles wrócił do środka, a Lou odpalił dla mnie i siebie papierosa. Zaciągnąłem się pierwszy raz drugi trzeci...piąty.. dziesiąty i nic. Po skończonym papierosie wróciliśmy do środka. Wszyscy stali już przy drzwiach. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Zayn prowadził a ja siedziałem z przodu. Max kurwa w tym momencie stracił prace. Nie chcę go więcej widzieć. Miał jej do jasnej cholery pilnować a nie kurwa zostawiać samą. Chwile później podjechaliśmy pod szpital. Wybiegłem z auta jak torpeda i wbiegłem do środka. Podbiegłem do rejestracji.
L: Dzień Dobry. Dzisiaj przywieziono tu moją narzeczoną Melanie Black.
R: Momencik sprawdzę
Pogrzebała trochę w komputerze.
R: Tak pani Black jest w sali numer 29. Do końca korytarza po lewej stronie.
W tym momencie podeszli do mnie chłopcy i razem poszliśmy. jak wskazała kobieta z rejestracji. Pod salą czekał lekarz.
L: Witam pana. Jestem Liam Payne. To pan do mnie dzwonił.
Lek: Tak. Zapraszam do gabinetu.
Wskazał ręką drzwi na przeciwko sali Mel. Weszliśmy do środka lekarz zajął miejsce za biurkiem a ja usiadłem na przeciwko.
Lek: Dobrze a więc tak. Zacznijmy od pani Melanie. Jej stan jest stabilny. Zrobiliśmy potrzebne badania i wszystko wyszło dobrze. Pani Melanie jest przytomna, oddycha samodzielnie, ale gorzej jest z dzieckiem.
L: Co z dzieckiem?!!
Lek: Dziecko umarło. Nie przeżyło wypadku.
Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy.
L: A czy ona... Melanie o tym wie?
Lek: Nie nie wie. Nie wiedzieliśmy czy pan nie chciał by jej o tym powiedziec.
L: Bardzo dobrze. Ja jej powiem
Lek: Dobrze narazie to tyle.
L: Czy mogę wejśc do Melanie?
Lek: Oczywiście już pana oczekuje
L: Dziękuję panu bardzo.
Wyszedłem z gabinetu i weszłem do sali naprzeciwko. Mel leżała na łóżku cała blada, płakała. Podbiegłem do niej i mocno przytuliłem. Wtuliła się we mnie i bardziej zaczęla płakac. Kiedy odsunąłem się od niej sppojrzała na mnie. Sam miałem łzy w oczach.
M: Liam.. czy... z nią.. znaczy Lili... wszystko w porządku??
Wypowiedziała to zdania a ja bardziej zacząłem płakac.
H: Wiecie co zostawimy was samych. Musicie pogadac. Jak by co jesteśmy na korytarzu.
Chłopcy wyszli a ja zostałem sam na sam z Mel. Wpatrywała się w moją twarz.
M: Powiesz coś w końcu! Co z Lili??!!
L: Kochanie zacznę lepiej od tych lepsztch wiadomości. A więc z tobą jest wszystko w porządku. Nie masz żadnych urazów i to cud. Ale nasza córka. Ona tego nie przeżyła.
M: Zabiłam własne dziecko ?!!!
L: Kochanie to nie twoja wina.!! To przez tego człowieka. Kochanie...
M: Nie Liam. Mogłam nie jechac bez Max'a. Mogłam siedziec w domu.
Moja najukochańsza zaczęła płakac. Nienawidzę jak ona płaczę. Usiadłem obok niej i przycisnąłem do siebie.
L: Wszystko będzie dobrze. Ważne że z tobą jest wszystko w porząku. Jeżeli chcesz dzidziusia to...
M: Liam proszę cię nie teraz..
L: Oczywiście. Powinnaś się przespac.
M: A moja mama wie?
L: Zaraz do niej zadzwonię i wrócę, a ty śpij kochanie. Chcesz coś do picia?
M: Nie dziękuję.
Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z sali.
Z: Liam stary. Co z dzieckiem??
L: Ono nie przeżyło wypadku. Przepraszam muszę zadzwonic do mamy Melanie.
Odeszłem od nich i wyszedłem na dwór. Odpaliłem papierosa i wybrałem numer mamy Mel.
Jej mama przyjechała 20 minut później. Mel miała zostac w szpitalu 4 dni. Codziennie jeździłem do niej. Musiała chodzic do psychologa żeby pogodzic się z tą sytuacja. Oczywiście pomagałem jej jak tylko mogłem, ale to nie była ta sama osoba. W czwarty dzień zabrałem ją do domu. Gdy tylko weszliśmy ona zamknęła się w pokoju. Dziewczyny przychodziły do niej ale nikogo nie wpuszczała. W nocy spała na drugim końcu łóżka. Nie mogłem jej nawet przytulic.
_______________________________
No to mamy rozdział 30. Woow. Dziękuję za komentarze ale szkoda że tak mało. Mam nadzieję że przy tym będzie więcej. Przzperaszam że nie bylo tak długo. Od razu uprzedzam że nie wiem jak rozdziały będą pojawiac się w wakacje ponieważ idę do pracy. Miłej Niedzieli <3
A no i jeszcze przepraszam za takeigo smęta no ale cóż tak w życiu też nie raz jest :(