niedziela, 28 czerwca 2015

Rozdział 30:

**Tydzień Później**
Dzisiaj Liam i chłopcy wyjeżdżają w trasę. Ja zostaje z ochroną. Ah ten Payne. Tak bardzo się o mnie martwi. Właśnie Liam chowa swój bagaż. Kiedy odwraca się w moją stronę bez uprzedzenia całuję go. Ukochany odwzajemnia mój pocałunek.
H: Liam kurwa musimy już jechać,więc pakuj ten swój tyłek do busa.
L: Już idę! Dobra kochanie. Pamiętaj chłopaki są na twoje zawołanie. Nie ważne o której godzinie, jeśli coś się będzie dziać masz ich wołać.
M: Dobrze Liam. Spokojnie. A teraz idź.
Pocałowałam go jeszcze raz, a następnie wsiadł do autobusu.  Z Pezz pomachalysmy im na do widzenia i wróciłyśmy do samochodu. Max zawiózł nas pod sam dom. Perrie zostaje dzisiaj u mnie na noc. Weszłyśmy do domu. Pierwsze co zrobiłyśmy to walnelysmy się na kanapę w salonie i włączyłyśmy telewizor. Nastepie zrobiłyśmy obiad i wróciłyśmy do poprzedniej czynności. Wieczorem około 19 zadzwonił Liam.  Ucieszyłam widząc jego twarz na wyświetlaczu.
M: Cześć Kochanie. Co tam?
L: Cześć Misiaku. U mnie wszystko w porządku a u ciebie. ? Mike nie dawał znać?
M: Nie Liam spokojnie.  A wy jak dojechaliscie juz  ?
L; Jeszcze 2 godziny drogi. Nawet nie wiesz jak się steskniłem.
M: Ja za tobą też.  Tylko nic mi tam nie przeskrob. Zrozumiano? !
L: Tak samo jak ty !
M: Okej kochanie. A teraz musze kończyć bo Pezz zamówiła striptizera na wieczór. Pa kochanie miłej podróży.
L: Dobre baw się dobrze. Czekaj kurwa co zamówiła? !!!
Rozłączyłam się. Pezz patrzyła się na mnie jak na wariatke a ja nie mogłam przestać się śmiać.
P: Jeśli Malik będzie miał do mnie jakieś wonty. To ty będziesz mu się tłumaczyła.
M: Dobrze Perrie a teraz idę się wykapać i ide spać. Jestem wykończona. Śpisz u Zayna?
P: Tak. Ja tez idę się położyć. Dobranoc.
M: Dobranoc. Słodkich snów.
Po tych słowach weszłam na górę do naszego pokoju. Wzięłam piżamę i poszłam się myc.

***2 miesiące pozniej***

Siedzę sobie właśnie z Danielle i Perrie i jemy śniadanie. Od tygodnia wymiotuje. Właśnie teraz przyszła na to pora. Zerwałam się na równe nogi i wbiegłam do najbliższej łazienki.  Wydalilam z siebie nie potrzebne jedzenie. W trakcie przyszly do mnie dziewczyny. Jedna z nich trzymała mi włosy.  Kiedy skończyłam dziewczyny pomogły mi się podnieść i usiąść na toalecie.
D: Melanie to nie jest normalne żebyś ty od tygodnia wymiotowala. Powinnyśmy iść do lekarza.
M: Nie to napewno jakaś grypa żołądkowa. Nie trzeba się przejmować.
P: A może tt w ciąży jesteś?!
M: Wypluj to.
D: To chociaż zrób test żebyśmy były pewne ze to nie to.
M: No dobra.
Pezz poszła po test do apteki, a ja umyłam zęby. Kiedy wróciła dziewczyny wyszły a ja zrobiłam test.

***15 min później***

O matko! Nie mogę w to uwierzyc. Ten test wyszedł pozytywnie. Co wskazuje na to że jestem w ciąży. Ale ja nie chce.
Od 5 minut z moich oczu płyną łzy. Dziewczyny dobijają się do łazienki,a ja nie mogę wykrztusic z siebie ani słowa. Przecież ja nie jestem gotowa na dzieck. To wszystko skomplikuje. Nic już nie będzie takie samo.
D: MELANIE DO CHOLERY OTWÓRZ TE DRZWI!!!
Podeszłam powoli do drzwi i przekręciłam gałkę. Gdy spojrzały na mnie od razu mnie przytuliły.
P: Tak mi przykro.
D: Wszystko będzie dobrze. Liam cię nie zostawi.
M: NIE NIC NIE BĘDZIE DOBRZE!! Mam prawie 19 lat a jestem już drugi raz w ciąży. Ja nie chce tego dziecka!!
P: Nie mów tak! Popatrz na to z tej strony. Niektórzy ludzie nie mogą mieć dzieci chodź bardzo bby tego chcieli.
M: Wy nie rozumiecie. Już oddałam jedno dziecko, i nie hcce znowu przeżywać tego samego. Boję się
D: Czego się boisz?
M: Tego że sytuacja się powtórzy.
P: Liam nie należy do takich którzy zostawiają swoją dziewczynę i mają w dupie dziecko. Ten chłopak na pewno będzie odpowiedzialny i sprosta działaniu. My z Danielle znamy go dłużej niż ty. Możesz nam uwierzyć.
M: Ale jeżeli on się dowie…
D: To będzie najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Wiesz co ja zadzwonię do mojego ginekologa i umówię cię na jutro na wizytę. Dobrze ?
M: No dobrze. Niech ci będzie.
Danielle odeszła na bok, a ja z Pezz usiadłyśmy w salonie i czekałyśmy na dziewczynę.
D: Dobre wieści. Możemy iśc nawet dzisiaj na 12, więc ubieraj się. Nie mamy czasu.
Wstałam z łóżka i poszłam do naszej sypialni. Wyciągnęłam spodnie z jasnego jeans’u, koszulę morską a do tego wysokie czarne koturny. Ubrałam się szybko i weszłam do łazienki. Poprawiłam swoją twarz i włosy. W beigu z łóżka chwyciłam torebkę i zeszłam na dół do dziewczyn. Max czekał już w samochodzie, więc zamknęłyśmy dom i wsiadłyśmy szybko do samochodu. Po 20 minutach jazdy podjechałyśmy pod przychodnię. Max wszedł z nami do środka. 
D: Dzień Dobry my do doktora Green’a.
R: A czy były panie umówione?
D: Tak oczywiście.
R: Dobrze proszę podac nazwisko. 
D: Melanie Black.
R: Yhhym.. Tak jest pani Melanie na godzinę 12. Pan doktor przyjmuje w Sali numer 205. Pójdzie pani schodami na drugie piętro i po lewej stronie będzie gabinet.
D: Dziękuję.
Dziewczyna wrociła do nas i razem poszłyśmy pod salę. Kiedy byłyśmy na miejscu do Max’a zadzwonił telefon. Chłopak oddalił się. Nie zwracałam na to uwagi, dopóki Max nie wrócił, a do mnie nie zadzwonił Liam w tym samym czasie.
M; Dziewczyny to Liam.
D: Odbierz.
M: Halo kochanie?
L: Czesc misiu co tam u ciebie?
M: Yhhym  u mnie wszystko w porządku, a u ciebie??
L: A też chłopaki poszli zwiedzac, a ja zostałem. Co robisz?
M: Ymmm… Ja jestem sobie w domu i się nudzę.
L: Serio?! Bo Max powiedział mi zupełnie co innego.  Co robisz w przychodni ginekologicznej?!
M: No dobra powiem ci. Kochanie za parę miesięcy będziesz tatusiem.
L: Jak to tatusiem. 
M: Jestem w ciąży Liaś. Będziesz tatusiem. 
L; Gdybym teraz tam był to bym cię wyściskał i nie wypuścił z ramion. 
Lek: PANI MELANIE BLACK.
M: Przepraszam Kochanie wchodzę do lekarza. Pa
Rozłączyłam się i weszłam do środka. Lekarz zrobił mi potrzebne badania i już po 30 minutach wszystko było jasne. A więc jestem w 3 miesiącu ciąży,a wszystko rozwija się zgodnie. Kiedy wyszłam z gabinetu dziewczyny podbiegły do mnie. 
P: I co? I co?
M: Jestem w ciąży w 3 miesiącu,a ciąża rozwija się zgodnie. 
D: Och kochanie tak się cieszę. 
P: Jeżeli nie będziesz sobie umiała z czymś poradzic to masz nam dac znak.
D: Albo dopóki Liam nie wróci to się do ciebie wprowadzimy.
P: Chciałabym ale ja też wyjeżdzam dziś wieczorem.
M: A no tak zaomniałam.
D; No to ja u ciebie zamieszkam i będzie okej. Zgadzasz się?
M: Oczywiście możesz wprowadzic się nawet za chwilkę.
Wyszłyśmy z przychodni i wsiedliśmy do samochodu. Po drodzę podjechaliśmy do Danielle po jej rzeczy. Zabrała parę i wrociliśmy do mnie. Danielle zamieszkała w pokoju gościnnym. Zamówiłyśmy pizze,a gdy po 20 minutach już ją miałyśmy zjadłyśmy ją i położyłyśmy w salonie. 

**Parę miesięcy pozniej**
Właśnie dziś mija 7 miesiąc od zajścia w ciąży.  Liam wraca z trasy dopiero za 2 i pół miesiąca. Czyli dokładnie 2 tygodnie po tym jak urodzi się moja mała dziewczynka. Tak to będzie dziewczynką.  Rozmawiałam juz z Liam'em. Wybraliśmy już nawet imię  Liliana Vanessa. Musze jechać dzisiaj na badania a Max leży chory, każda z dziewczyn ma albo nagrania albo sesję. No więc wsiadam do samochodu i odpalam , zmieniam bieg w ściskam pedały gazu i odjeżdżam. A zapomniałam powiedzieć zrobiłam sobie wkońcu prawo jazdy. Jade sobie spokojnie. Wjeżdżam na skrzyżowanie. Kiedy znienacka w lewą stronę mojego samochodu wjeżdża auto. Moje auto odbija się i pada troszeczkę dalej. Strasznie boli mnie głowa a moje oczy się zamykają. Po chwili widzę tylko czarną dziurę. Słyszę jak ludzie gromadzą się w okół mnie. Walczę z bólem głowy i w podbrzuszu. O nie tylko nie to !! Moja Lili!!! Chwilę później podjeżdża pogotowie. Próbują mnie reanimować ale nic im nie wychodzi. Podnoszą mnie i kładą na deskę. W sadzają do karetki i jedziemy. 

**20 minut po wypadku** **Oczami Liam'a**
Wchodzimy do naszego domu. Cicho jak w grobie. A no tak przecież Mel pojechała na badania. Sprawdzić czy z naszą córeczką wszystko w porządku.  Tak bardzo się ciesze ze będę mieć dziecko. Może powiedzą ze jestem za młody ale zawsze chciałem mieć dziecko w młodym wieku. Nie wiem ale mam jakieś przeczucie ze coś się stało.  Kurwa zadzwonię do Mel. Wyciągam telefon z kieszeni i wybieram numer swojej ukochanej. 3 sygnał 4 sygnał nikt nie odbiera. Dzwonię drugi raz, trzeci kurwa nadal nic. 
L: Chłopaki nie wiecie co z dziewczynami?
Z: Emm Pezz jest na nagraniach z LM, Dan ma sesje razem z Eleanor. Coś się stało?
L: Kurwa tego jeszcze nie wiem,ale Melanie nie odbiera. Martwię się
H: To zadzwoń do niej.
L: Dzwoniłem nie odbiera!
W tym momencie zadzwonił mój telefon. Nie patrząc na wyświetlacz odbieram go. Przykładam do ucha to co tam słyszę przyprawia mnie o dreszcze.
Lek: Witam czy rozmawiam z panem Liam'em Payne'm
L: Tak. Coś się stało?
Wyszedłem z pokoju i wszedłem do kuchni. 
Lek: Kim dla pana jest pani Melanie Black?
L: Melanie jest moją dziewczyną. Czy coś się stalo?!
Lek: No dobrze. Pańska dziewczyna leży w szpitalu Św. Marii przy Bakerstreet. Miała wypadek samochodowy. Przywieziono ją do nas dzisiaj. Więcej nie mogę panu powiedziec. Niech pan przyjedzie tutaj. Do widzenia. 
L: A co z dzieckiem!!!!!! KURWA ROZŁĄCZYŁ SIĘ!!!!
Rzuciłem telefonem o podłogę i upadłem na podłogę. Jestem facetem ale z moich oczów pociekły łzy. 
Lou: Stary co się stało??
L: Ona... Melanie.... Jest w szpitalu...Miała wypadek...
Lou: Chłopaki!!!!
Do kuchni wbiegła reszta. 
Z H N : Co??
Lou: Melanie jest w szpitalu
N: O kurwa??
Z: Liam spokojnie.
H: Co z dzieckiem??
Lou: Dowiemy się tego jak tam pojedziemy. Zayn spakuj kosmetyki Melanie do jakiejś kosmetyczki. Hazz ty weźmiesz jej ciuchy, ty Niall spakuj jej ładowarkę i inne duperele potrzebne do szpitala, a ja z Payne'm pójdę zapalić. Chodź stary.
Hazz i Lou pomogli mi się podnieść. Wyprowadzili mnie na taras. Posadzili mnie na huśtawce. Styles wrócił do środka, a Lou odpalił dla mnie i siebie papierosa. Zaciągnąłem się pierwszy raz drugi trzeci...piąty.. dziesiąty i nic. Po skończonym papierosie wróciliśmy do środka. Wszyscy stali już przy drzwiach. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Zayn prowadził a ja siedziałem z przodu. Max kurwa w tym momencie stracił prace. Nie chcę go więcej widzieć. Miał jej do jasnej cholery pilnować a nie kurwa zostawiać samą. Chwile później podjechaliśmy pod szpital. Wybiegłem z auta jak torpeda i wbiegłem do środka. Podbiegłem do rejestracji.
L: Dzień Dobry. Dzisiaj przywieziono tu moją narzeczoną Melanie Black.
R: Momencik sprawdzę
Pogrzebała trochę w komputerze.
R: Tak pani Black jest w sali numer 29. Do końca korytarza po lewej stronie. 
W tym momencie podeszli do mnie chłopcy i razem poszliśmy. jak wskazała kobieta z rejestracji.   Pod salą czekał lekarz. 
L: Witam pana. Jestem Liam Payne. To pan do mnie dzwonił.
Lek: Tak. Zapraszam do gabinetu. 
Wskazał ręką drzwi na przeciwko sali Mel. Weszliśmy do środka lekarz zajął miejsce za biurkiem a ja usiadłem na przeciwko. 
Lek: Dobrze a więc tak. Zacznijmy od pani Melanie. Jej stan jest stabilny. Zrobiliśmy potrzebne badania i wszystko wyszło dobrze. Pani Melanie jest przytomna, oddycha samodzielnie, ale gorzej jest z dzieckiem.
L: Co z dzieckiem?!!
Lek: Dziecko umarło. Nie przeżyło wypadku. 
Do moich oczu momentalnie napłynęły łzy.
L: A czy ona... Melanie o tym wie?
Lek: Nie nie wie. Nie wiedzieliśmy czy pan nie chciał by jej o tym powiedziec. 
L: Bardzo dobrze. Ja jej powiem
Lek: Dobrze narazie to tyle.
L: Czy mogę wejśc do Melanie?
Lek: Oczywiście już pana oczekuje
L: Dziękuję panu bardzo. 
Wyszedłem z gabinetu i weszłem do sali naprzeciwko. Mel leżała na łóżku cała blada, płakała. Podbiegłem do niej i mocno przytuliłem. Wtuliła się we mnie i bardziej zaczęla płakac.  Kiedy odsunąłem się od niej sppojrzała na mnie. Sam miałem łzy w oczach.
M: Liam.. czy... z nią.. znaczy Lili... wszystko w porządku??
Wypowiedziała to zdania a ja bardziej zacząłem płakac.
H: Wiecie co zostawimy was samych. Musicie pogadac. Jak by co jesteśmy na korytarzu.
Chłopcy wyszli a ja zostałem sam na sam z Mel. Wpatrywała się w moją twarz.
M: Powiesz coś w końcu! Co z Lili??!!
L: Kochanie zacznę lepiej od tych lepsztch wiadomości. A więc z tobą jest wszystko w porządku. Nie masz żadnych urazów i to cud. Ale nasza córka. Ona tego nie przeżyła. 
M: Zabiłam własne dziecko ?!!!
L: Kochanie to nie twoja wina.!! To przez tego człowieka.  Kochanie...
M: Nie Liam. Mogłam nie jechac bez Max'a. Mogłam siedziec w domu.
Moja najukochańsza zaczęła płakac. Nienawidzę jak ona płaczę. Usiadłem obok niej i przycisnąłem do siebie. 
L: Wszystko będzie dobrze. Ważne że z tobą jest wszystko w porząku. Jeżeli chcesz dzidziusia to...
M: Liam proszę cię nie teraz..
L: Oczywiście. Powinnaś się przespac.
M: A moja mama wie?
L: Zaraz do niej zadzwonię i wrócę, a ty śpij kochanie. Chcesz coś do picia?
M: Nie dziękuję. 
Pocałowałem ją w czoło i wyszedłem z sali. 
Z: Liam stary. Co z dzieckiem??
L: Ono nie przeżyło wypadku. Przepraszam muszę zadzwonic do mamy Melanie. 
Odeszłem od nich i wyszedłem na dwór. Odpaliłem papierosa i wybrałem numer mamy Mel. 

Jej mama przyjechała 20 minut później. Mel miała zostac w szpitalu 4 dni. Codziennie jeździłem do niej. Musiała chodzic do psychologa żeby pogodzic się z tą sytuacja. Oczywiście pomagałem jej jak tylko mogłem, ale to nie była ta sama osoba. W czwarty dzień zabrałem ją do domu. Gdy tylko weszliśmy ona zamknęła się w pokoju. Dziewczyny przychodziły do niej ale nikogo nie wpuszczała. W nocy spała na drugim końcu łóżka. Nie mogłem jej nawet przytulic. 

_______________________________
No to mamy rozdział 30. Woow. Dziękuję za komentarze ale szkoda że tak mało. Mam nadzieję że przy tym będzie więcej. Przzperaszam że nie bylo tak długo. Od razu uprzedzam że nie wiem jak rozdziały będą pojawiac się w wakacje ponieważ idę do pracy. Miłej Niedzieli <3 
A no i jeszcze przepraszam za takeigo smęta no ale cóż tak w życiu też nie raz jest :( 



wtorek, 16 czerwca 2015

Rozdział 29:

Żyje jak w bajce. Sesja za sesją. Moja kariera rozwija coraz bardziej. Mam cudownego chłopaka, rodzinę i przyjaciół.  Tylko ten pieprzony Mike. Ten dziad cały czas koło mnie łazi i śledzi mnie. Tylko w domu przy Liam'ie mam spokój. Boje się,ponieważ nie wiem co temu debilowi przyjdzie do głowy. Liam próbuje mnie uspokajac ale to nic nie działa. Codziennie jak wychodzę z domu do pracy i z pracy do domu boje się że on znowu mnie złapie i każe siedzieć w tym swoim pojebanym gangu. 

L:Kochani nad czym tak myślisz.
Z rozmyśleń wyrwał mnie mój cudowny chłopak. Kiedy na niego spojrzałam na mojej twarzy od razu zagościł uśmiech.
M: A nie. Nad niczym.
L: Kochanie przecież widzę. Mi nie powiesz?
M: Nad tym jak wygląda teraz moje życie.
L: Wszystko się ułoży kochanie. Pozbędziemy się Mike'a.
Położył się koło mnie i przytulił.
L: Wszystko będzie dobrze zobaczysz.
M: Kocham Cię.

*Następny dzień Rano*
Jest godzina 9,a ja jestem właśnie w drodzę na najlepszą siłownie w Londynie.  Damian mój osobisty trener jest tak cudowny z charakteru jak i ciała. Modelka musi wkońcu dbać o swoją sylwetkę. Weszłam przez wielkie drzwi i skierowałąm się w stronę przebieralni. Ściągnęłam z siebie ciuchy i założyłam sportowe. Żółta bluska, szare legginsy i żółte buty pasowały do siebie idealnie. Związałam jeszcze włosy w kucyka i zamknęłam swoją szafke. Szczęśliwa wbiegłam na naszą salę treningową i zaczęłam od 35 minutowego biegania na bierzni.

**2 godziny później**
Szczęśliwa, zmęczona i spocona porzegnałam się z Damianem i wróciłam do szatni. Z szafki wyciągnęłam ręcznik i weszłam pod pryszn ic. Zmyłam z siebie resztki potu i owinięta w ręczmnik wróciłam do szafki. Po raz kolejny ją otworzyłam i ubrałam się w swoje ciuchy. W łazience poprawiłam włosy i makijaż. Zabrałam swoją torbę i wyszłam z budynku. Przed drzwiami czekała masa fanów i fototreporterów. Dwóch moich ochroniarzy doprowadziło mnie spokojnie do samochodu. Wsiedliśmy do samochodu i odjechaliśmy. Pod dom podjechaliśmy 15 minut później czyli dokładnie o 11.35. Weszłam do domu i od razu skierowałam się na górę. Wrzuciłam spocone ciuchy do pralki, dobrałam jeszcze jakieś i włączyłam pranie. W domu panował spokój oczywiście chłopcy są na próbie do nowej trasy.  Oznacza to że za parę dni będzie musiał wyjechać na całe 10 miesięcy. Jak ja sobie poradzę. A jeśli Mike wtedy zaatakuje. Znów mnie porwie i znów będę musiała się ytam męczyć. Zeszłam na dół ponieważ zadzwonił telefon domowy. Podniosłam słuchawkę i przyłożyłam do ucha.
M: Tak słucham?
L: Wszystko dobrze kochanie ??
M: Tak kochanie. Żadnego Mike'a.
L: To dobrze. Misiu my wrócimy jakoś po 22. Nie czekaj na nas.
M: Dobrze kochanie.
L: Dobra kochanie ja musze kończyć. Do jutra.
M: Pa
odłożyłam słuchawkę na stolik i weszłam do kuchni. Przygotowałam jedzenie a następnie je spożyłam. Posprzątałam po sobie i położyłam się w salonie. Wybrałam numer Eleanor. Księżniczka odebrała po 3 sygnałach.
E: Halo?
M: Eleanor przyjdź do mnie o 18. Będą dziewczyny. Zrobimy sobie babskie wieczór.
E: Dobra kupie alkohol. Zadzwonić do reszty?
M: Nie nie ja się wszystkim zajmę.
E: Dobra kochana to do zobaczenia
M: Pa.
Po rozłączeniu się z Elka, zadzwoniłam do reszty dziewczyn. Byłyśmy umówione na 18. El przyniesie alkohol, Pezz słodycze a rrleszta dziewczyn coś do jedzenia. Ja postanowiłam zrobić dodatkowo jakieś 2 sałatki. Weszłam do kuchni. Z szafek i lodówki wyciągnęłam następnie zmieszalam je w dwóch miskach. Po 30 minutach wszystko było gotowe,a ja wzięłam się za sprzątanie. Godzinę później wszystko slnilo na błysk. Ze schowka wyciągnęłam parę śpiworów, koców i poduszek. Zanioslam wszystko do salonu i położyłam na kanapie. Bylo po 17, więc poszłam wziąśc na górę prysznic. Umyłam się szybko i owinięta w ręcznik wróciłam do pokoju. Z szafy wyciągnęłam czyste ciuchy i bieliznę.
Ubrałam je i zeszłam na dół, gdy rozbrzmial pierwszy dzwonek. Otworzyłam drzwi. Była to Perrie i reszta Little Mix. W pościelą dziewczyny do środka i kazałam rozgościć się w salonie. Następnie przyszła reszta dziewczyn.
D: Rozkręćmy ta imprezę !!
M: Spokojnie Danielle. Pamiętaj ze to nie mój dom.
D: Mam to w dupie bawimy się.
Wtedy zaczęła się impreza. Puściłyśmy głośno muzykę, a alkohol lał się butelkami.
Po godzinie byłyśmy już nieźle wstawione. Poprzestawiałyśmy meble, robiąc sobie tam parkiet do tańczenia.  Jak szalone zaczęłyśmy piszczeć skakać i tańczyć. Chociaż nie wiem czy można to nazwać tańcem. Gdy byłyśmy już w chuj padnięte a alkohol się skończył.  Położyłyśmy się pod śpiworami i innymi kocami.  Zaczęłyśmy grę w butelkę, a Pezz przyniosła jeszcze jakiś alkohol z pokoju Malik'a. Reszty wieczoru nie pamiętam.

Obudziłam się z wielkim ale to wielkim bólem głowy.  Dziewczyny jeszcze spali.  Podniosłam się powoli w okół nas wałach się jakieś butelki po piwie i wódce,  a także jakieś whisky, na dodatek jakieś papierki. Wygramoliłam się z koca i schodami zeszłam na górę.  Liam jeszcze słodko spał. Położyłam się koło niego i wtuliłam w jego ramiona. Chłopak przebudził się na chwilę uśmiechnął się do mnie i znów zasnął.  Nawet nie wiem kiedy oni wczoraj wrócił, ale widać ze późno jeżeli Liam jest aż tak padnięty.  Wyswobodziłam się z uścisku i weszłam do łazienki.  Ochlapałam twarz woda i zeszłam na dół.  Kilka dziewczyn jeszcze spało. Podeszłam do Danielle która siedziała już w kuchni. I razem z Eleanor i Jadę przygotowałyśmy  śniadanie. Kiedy wszystko było gotowe poukładałyśmy to na stół.  W pewnej chwili poczułam dłonie na moich biodrach. Odwróciłam się, a moim oczom ukazała się śliczna twarz mojego chłopaka. Pocałowałam go namiętnie a następnie usiedliśmy do stołu. Po chwili przyszła cała reszta i szczęśliwi zaczęliśmy jeść śniadanie.

Dziewczyny właśnie wychodzą, a ja chowam wszystkie śpiwory i koce do piwnicy. Wszystko lśniło i stało na swoim miejscu jak wcześniej. Zamknęłam za sobą piwnicę i wróciłam na górę. Dzisiaj chłopcy mieli wolne, więc miałam trochę wolnego czasu z moim ukochanym.
L: Kochanie. Chodźmy gdzieś dzisiaj.
M; A nie wolałbyś zostac w domu. Wiem że jestes padnięty po wczorajszym.
L: Nie chcę wyjśc gdzieś z tobą. Ubieraj się.
M: No dobrze dobrze.
Weszłam na górę do naszego pokoju. Przygotowałam sobei ciuchy i je na siebie założyłam. Następnie w łazience zrobiłam makijaż i ułożylam włosy. Gotowa zeszłam na dół gdzie czekał mój chłopak. Był ubrany w czarne rurki biały T-shirt (z dekoltem w serek), skórę i białe convers'y. Na jego widok przygryzłam dolną wargę.
M: Jak pan seksownie wygląda panie Payne.
L: Dziękuję panno Black.
Liam złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Skierowaliśmy się w kierunku centrum. Dziś był wyjątkowo chłodny dzień. Weszliśmy do kawiarni gdzie się poznaliśmy. Usiedliśmy nawet przy tym samym stoliku.
L: Wiesz co to za miejsce.
M: Oczywiście że wiem. Tutaj się poznaliśmy. Nawet siedzieliśmy przy tym samym stoliku.
L: Słyszę że masz bardzo dobrze pamięc kochanie.
M; A zwłaszcza do takich spraw.
L: Co chcesz zamówic?
M: Emm. Podwójną Latte z bitą śmietaną i posypką czekoladową.
L: Dobrze zaraz wracam.

Chwilkę później wrócił Liam z naszym zamówieniem. Upiłam łyk kawy. Mmmm...Pychotka. Oczywiście Liam musiał się usmarować cały tą kawą.
M: Liam kochanie masz tutaj brudne.
Wskazałam miejsce dookoła ust. Wziął rękę i wytarł usta. Później językiem oblizał powoli wargi. Ah on to robi chyba specjalnie. Nie ze mną takie numery Payne. Uśmiechnęłam się do chłopaka, a on odwzajemnił uśmiech.
M: Kocham Cię Liam.
L: Już mi to mówiłaś.
M: Cham.
L: Już spokojnie. Idziemy dalej.
Kiwnęłam głową na tak. Zapłaciliśmy i wyszliśmy z lokalu.

Wbiegliśmy do domu zamykając drzwi. Cali mokrzy od deszczu ściągnęliśmy buty i ruszyliśmy w stronę pokoju. Przebrałam się, a mokre ciuchy od razu powiesiliśmy  na suszarce. Resztę wieczoru spędziliśmy we dwoje. Najpierw oglądaliśmy film, później wspólna kąpiel, a na koniec cudowna upojną noc.

Na następny dzień Liam oczywiście miał próbę a ja oczywiście nudziłam się sama w domu. Zadzwoniłam po Danielle i umowiłam się z nią na zakupy. Po skończonej rozmowie weszłam na górę. Przebrałam się w ciuchy, a w łazience zrobiłam makijaż.  Włożyłam potrzebne rzeczy do
 torebki. Wyszłam z domu zamykając za sobą drzwi. Wsiadłam do samochodu w którym czekał już Max. Mój ochroniarz. Podałam mu adres i ruszyliśmy do galerii.  Kiedy dojechaliśmy Max zaparkował samochód i razem czekaliśmy na Dani. Zapaliła sobie papierosa, kiedy ona przyszła zgasilam go i weszłyśmy do środka.

Po 3 godzinach zakupów usiadłyśmy w kawiarni i zamówiłyśmy kawę. Wypiłyśmy ja i ruszyłyśmy w stronę wyjścia.  Po drodze spotkałyśmy fanki którym rozdałyśmy zdjęcia i zrobiłyśmy sobie z nimi zdajecie.  Kiedy wkońcu dotarłyśmy do domu zanioslysmy zakupy do salonu i zrobiłyśmy sobie po drinki.  Opadłyśmy zmęczone na narożnik saczac drinka. Później zrobiłyśmy obiad i zjadlysmy go. Chłopcy wrócili jakoś po 17. Jak na nich to i tak wcześnie.  Chłopcy tylko zjedli i położyli się spać.  Dan poszła o 20. Ja posprzątałam po nas i weszłam do pokoju. Wzięłam piżamę i weszłam pod prysznic. Odświeżona ubrałam się w piżamę I zmazałam z siebie makijaż.  Wróciłam do pokoju i położyłam się obok mojego najukochanszego chłopaka. Liam objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.

------------------------------------------
Na początku chciałam was bardzo ale to bardzo przeprosić za to ze nie dodawałam rozdziałów.  Nie miałam czasu tu wycieczka tu poprawianie ocen ale to już koniec. Rozdziały będą co 2-3 dni.  Rozdział nie należy do najdłuższych ale jest. Mam nadzieje ze się spodoba. Miłej nocy kochani <3

sobota, 6 czerwca 2015

Rozdział 28:

Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób pełnoletnich. Czytasz na własną odpowiedzialnośc. Autor nie ponosi konsekwencji za zrujnowanie psychiki xd <3

Notka pod rozdziałem 

L: Melanie do jasnej cholery wstawaj! Już 14! Nie marnuj dnia!

Otworzyłam powoli oczy. Chłopak wisiał nade mną.
M: Nie da się wyspac porządnemu człowiekowi. Złaź ze mnie!
Próbowałam go zrzucic ale to nic nie dało. Wkońcu po krótkiej chwili zszedł sam. 
L: Co będziemy dzisiaj robić? 
M:Ty coś wymyśl bo ja się nie wyspałam.
Ominęłam go i wyciągnęłam z szafy czyste ciuchy. (Legginsy i T-shirt). Wzięłam je do ręki i weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi. Położyłam je na szafce i rozebrałam się do naga. Wrzuciłam brudne ciuchy do kosza na pranie. Weszłam pod prysznic i puściłam wodę.  Pozwoliłam kropelka wody spływać po moim ciele. Nalałam na  gąbkę troszeczkę płynu do ciała i umyłam ciało.  Po ciele przyszła kolej na włosy.  Umyłam je i zrobiłam tzw. Turban. Drugim ręcznikiem wytarłam ciało i założyłam na siebie bieliznę i ciuchy. Zmyłam do końca makijaż i wróciłam do pokoju mega chłopaka.  Liam'a juz nie było. Ogarnęłam powoli pokój, a gdy skończyłam ściągnęłam ręcznik z głowy i rozczesałam włosy.  Odświeżona zeszłam na dół.  Nikogo nie było.  Weszłam do kuchni tutaj tez nie. Sprawdziłam salon i ogród tam też nikogo nie było.  No trudno. Płakać za nimi nie będę. Pewnie pojechali do studia. Z uśmiechem na twarzy weszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kawę i wypiłam ja pałac przy tym papierosa.  Było jakoś po 15, wiec postanowiłam zrobić dla nas obiad. Wyciągnęłam rzeczy potrzebne do zrobienia tortilli. Pokroilam wszystkie składniki i powsadzalam do innych pojemniczków. Zbiegłam na górę po telefon, żeby zadzwonić do Payne'a. Wybrałam jego numer. Po 4 sygnałach odebrał.  
L: Mel coś się stało? 
M: Nie ale gdzie wy jesteście? 
L: Musieliśmy pojechać na zakupy. Właśnie jedziemy do domu będziemy za 10 minut. 
M: Dobrze to pa. Kocham cie
L:Pa. Ja ciebie też.  
Położyłam telefon na blat. I wzięłam się za kończenie obiadu. Położyłam jeden placek tortilli i nałożyłam na niego składniki.  Tak zrobiłam też z pozostałymi 15 tortilla'mi.  Położyłam wszystko na stół, gdy do domu weszli chłopcy. Nalałam każdemu do szklanki soku i zaprosiłam do stołu.  Zjedliśmy wszystko, a następnie Horan z Malik'iem posprzątali. My usiedliśmy w salonie i włączyliśmy telewizor. Oparłam głowę o ramię Liam'a i zamknęłam oczy. 

L: Boże kobieto ty mogłabyś cały czas spac.

Otwarłam jedno oko.
M: Odwal się ode mnie.
Podniosłam się i podeszłam do Malik'a. 
M: Dasz mi jednego papierosa?
Wyciągnął paczkę i wręczył mi. Wzięłam je od niego i wyszłam na taras. Wsadziłam go do buzi i odpaliłam. Zaciągnęlam się. Ah kocham go czuc w ustach.  Kiedy skończyłam palic wróciłam do chłopców. 
M: Jutro idziecie do studia??
Lo: Tak musimy iśc dokończyc nagrywac album. 
M: No dobra. A ile wam to zajmie?
Z: Jeśli wyjdziemy około 9 to tak do 17 powinniśmy byc w domu.
M: Serio?! To ja sobie zadzwonię po dziewczyny i pojedziemy nad jezioro
L: Tylko nic nie kombinuj. 
M: Wiem tatku. 
Pocalowałam go w czoło i wróciłam na taras. Wyciągnęłam telefon ze satnika i wybrałam numer Perrie. 
P: Melanie co tam słychac?
M: Wszytko dobrze co powiesz na mały wypad nad jezioro z dziewczynami.
P: Nie uważasz że jest jeszcze za zimno. Dopiero kwiecień.
M: A no tak. Haha ja taka zakrecona. To może basen?
P: Dobra jutro u ciebie o...
M: 9. Perrie o 9. Poinformujesz resztę?
P: Tak oczywiście. A mogę wziąśc jeszcze dziewczyny z zespołu.
M: Jasne im więcej tym lepiej.
P: To do jutra.
M:Pa
Rozłaczyłam się. Schowałam telefon na miejsce i wróciłam do chłopaków.
M: Jestem umówiona z dziewczynami na basen.

Było jakoś po 22 jak położyłam się do łóżka. Mój men już tam leżał i czekał na mnie.
L: Jesteś pewna żeby iśc sama z dziewczynami?
M: Liam nie bój się nic się nie stanie.
L:Ale.
M: Żadnego ale nic sie nie stanie i koniec. Zrozumiano żołnierzu?!
L: Oczywiście pani kapitan. Mam na panią ochotę pani generał.
M: Żołnierzu jestem cała twoja
Usiadłam na nim i zaczęłam całowac.

L: Kocham Cię Mel. Byłaś cudowna.
M: Ja ciebie też Li. A kiedy ja nie jestem cudowna kochanie.
L: Zawsze jesteś a teraz spac.
Wtuliłam się w chłopaka i zasnęłam.

Nazajutrz obudziłam się koło godziny 8. Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Słońce świeciło a termometr wskazywał 22 stopnie,  Z szafy wyciągnęłam ciuchy na dziś.


Założyłam je na siebie. Do sportowej torby Wsadziłam ręcznik strój kąpielowy i oczywiście najpotrzebniejsze rzeczy takie jak telefon, słuchawki portfel i klucze od domu a także moje dokumenty. Gotowa zeszłam na dół.  Chlopcy siedzieli w salonie.
M: Misiaki kiedy jedziecie?
L: Horan właśnie wyprowadza samochód,  a co?
M: Pod wieziecie mnie pod basen.
Liam nic nie odpowiedział tylko złapał mnie za rękę i zaprowadził do samochodu. Po chwili dołączyła do nas pozostała 3. Szczęśliwi pojechaliśmy w stronę basenu. 10 minut później byliśmy na miejscu. Pożegnałam się z chłopcami i podeszłam do Dan i El. Przywitałam się z nimi.  Po chwili dołączyły do na dziewczyny z Little Mix. Z bananami na ustach weszłyśmy do środka.  Zapłaciłyśmy za wstęp i weszłyśmy dalej. Wszystkie skierowałyśmy się w stronę przebieralni żeby już po chwili zostawić ciuchy w szafkach i wejść do basenu. Chlapalysmy się i bawiłyśmy jak małe dziecię.  Następnie na naszej liście było jacuzzi.  Po robiłyśmy się tysiąc pięcet sto dziewięćset zdjęć.   Pod koniec całej naszej odskoczni od świata rzeczywistego  byłyśmy już tak zmęczone i padnięte ze opadłyśmy na leżaki.
M : Wiecie co. My to musimy się wybrać razem do jakiegoś spa. Na 2 dni.
D: Dobry pomysł.  Trzeba coś pomyśleć kochana.

Właśnie stoimy przed basenem czekając na taxi.  Jesy i Leigh Anne poszły na nogach, po Jade przyjechał jej chłopak, ,a ja z reszta dziewczyn czekałam. Sekundę później wsiadlysmy do niej i pojechaliśmy.  Najpierw odwiozłyśmy Elke i Perrie, a Dan szła do swojego chłopaka który mieszkał parę domów dalej od chłopców.  Zapłaciłyśmy za taxi i wyszłyśmy z niej. Pożegnałyśmy się I każda rozeszła się w swoją stronę.  Kiedy tylko weszła do środka podbiegł do mnie Liam I mocno ale to bardzo mocno przytulił. Odwzajemniłam jego uścisk.
M : Misiu coś się stało ?
L: Nigdy więcej mnie nie zostawiaj. Nie odbierałaś telefon. Nie opowiadałaś na sms'y . Martwiłem się do cholery Melanie.
M: Kochanie przepraszam. Nie chciałam żebyś się martwił.
Pocałowałam go,
M: Ale jak widzisz nic mi nie jest. A teraz mam cholera ochotę na drinka i ciebie obok.
L: Się robi kochanie.
Znienacka wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu. Posadził na kanapie a sam gdzieś poszedł. Po chwili wrócił do mnie z dwoma szklankami. Podał mi jedna z nich do ręki i zajął miejsce obok mnie.
Wziełam łyka cieczy. Ah Tequila Sunrise mój ulubiony.  Tak ślicznie wyglądały że postanowiłam zrobić im zdjęcie.
L: Smakuje?
M: Oczywiścire wiesz że to mój ulubiony.
L: Tak dlatego go zrobiłem.
M: Nie wiedziałąm że jesteś tak uzdolniony barmańsko kochanie.
L: Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz rybko.
Wtuliłam się w mojego chłopaka.
M: Tak w ogóle to gdzie są chłopcy?
L: Oni poszli się odkurwić po cięszkim dniu pracy.
M: Czyli mamy cały dom dla siebie?
L:Dokładnie.
M: I nie wejdzie tu twoja mama?
L: Nie nie wejdzie kochanie.
M:Czyli jesteś cały mój?
L:W każdym centymetrze.
M:To dobrze bo chciałam z tobą...
L: Co chciałaś?
M: Pooglądać film a co myślałeś.
L: Serio a już miałem nadzieję że pójdziemy pod prysznic i no wiesz trochę nagrzeszymy.
M: Ten pomysł też mi się podoba, ale najpierw wypijmy te cuda przyrządzone przez ciebie.
Wziął ze stolika oby dwie szklanki i podał mi jedną z nich. Na jednym tchu wypił całą zawartość i odstawił szklankę na stolik. Uśmiechnęłam się pod nosem i powoli sączyłam swojego drinka. Specjalnie usiadłam na  nim. Twarzą do niego. Chwilkę sie poruszałam. Z każdym ruchem mojej pupy zamykał oczy. Powoli złapał mnie za biodra i bardziej naparł nimi na swojego członka. Nadal sącząc swojego drinka zaczęłam jeździć rękami po jego klatce.
L: Kurwa Melanie odłóż tą pieprzoną szklankę!
Uśmeichnęłam się do niego i pocałowałam go namiętnie. Po czym znów wzięłam łyka napoju. Kiedy to zobaczył w jego oczach zmieszało się podniecenie z wściekłością i namiętnością. Wyrwał mi szklankę z rąk i naparł na moje usta tak że nie mogłam złapać oddechu. Rozebrał mnie tak że siedziałam na nim w samej bieliźnie. Ja nie zostałam mu dłużna i pozbyłam sie jego. Kiedy już był w samych bokserkach swoją nogą zaczęłam draźnic jego penisa przez materiał. Wydawał z siebie ciche jęki.
L: Kocham cię.
Wysyczał w trakcie łapania oddechu. Li złapał mnie za biodra i wstał trzymając mnie.
Wszedł schodami na piętro i skierował się do łazienki. Posadził mnie na blacie.
L: Jak dobrze mi wiadomo mieliśmy wziąśc prysznic.
Pociągnęłam go do kabiny i zamknęłam za nami drzwiczki. Liam puścił ciepły strumień wody który opadał na nasze ciała. Palcem wskazującym zjechałam do gumki jego bokserek żeby już po chwili BÓG SEKSU stał przede mną w całej okazałości idealny. Ni epozostał mi dłużny i ściągnął ze mnie bieliznę. Nie czekając ani chwili chwycił za biodra i nadział na siebie.
Wszedł we mnie ostro i szybko. Kurwa od tej strony go nie znałam. Czas się zabawic. Zaczęłam szybciej się rusza c.
M: Och Liam. Słodki Jezu
Nachylam się i całuję go czule.
M: Liam ja zaraz...
Nie dokańczam zdanie ponieważ moje ciało ogarnia czysta przyjemnośc. Wyginam moje plecy w łuk. Liam ze mnie wychodzi. A ja klękam i biorę jego penisa do reki. Ruszając nią w górę i w dół. Następnie jeżdżę po nim językiem i biorę do buzi. 
L: Melanie dośc
Nie przestaje, a Liam spuszcza mi się w usta. Patrzę na niego i połykam spermę. Chłopak pomaga mi wstac i całuję namiętnie. 
L: Jesteś najlepsza.
M: No wiem kochanie 
L: I do tego taka skromna.
Zaśmiałam się.
L: Odwróć się umyję cię. 
Zrobiłam tak jak mi kazał. Payno nalał na gąbke trochę płynu i zaczął myc moje ciało. Kiedy skończył ja powtórzyłam te czynnośc na nim. Pachnący wyszliśmy spod prysznica. Liam obwiązał sobie ręcznik wokół pasa, a ja wtarłam jeszcze w swoje ciało olejek truskawkowy, a następnie owinęłam się ręcznikiem. Szczęśliwi wróciliśmy do pokoju. 
M: Nie sądzisz że powinniśmy iśc posprzątac swoje rzeczy.
L: Tak to chyba dobry pomysł.
Złapaliśmy sie za ręke i zeszliśmy do salonu. W którym siedzieli chłopcy. Kiedy ich zobaczyłam spaliłam buraka. 
M: Mieliście iśc na impreze
Z: Sorki że wam przeszkodziliśmy ale jak dobrze mi wiadomo mieliśmy iśc się odchamic po ciężkim dniu pracy. 
M: Pozwolicie że wezmę swoje ciuchy i wrócę na górę. 
Pozbierałam swoje i Liam'a ciuchy i wbiegłam szybko do naszego pokoju. Rzuciłam je do kosza na pranie. Z szafy wyciągnęłam czyste ciuchy i bieliznę. Miedzy czasie gdy sie ubierałam wszedł Liam i powtórzył moją czynnośc. Gdy byłam gotowa weszłam do łazienki i wstawiłam pranie białe a następnie kolorowe. Gdy się wyprało powiesiłam je i padnięta po calym dniu opadłam na łóżko.

__________________________________________________________
No to mamy rozdział 28. DZIĘKUJĘ ZA TE 10 KOMENTARZY POD WCZEŚNIEJSZYM ROZDZIAŁEM. Wiem że obiecałam pewnej osobie że rozdział miał byc wczoraj,ale byłam padnięta i bardzo wcześnie zasnęłam. Mam nadzieję że było warto czekac. To chyba na tyle ode mnie. Dacie jeszcze raz dobic do 10 kom? <3
Miłego Dnia Słoneczka <3 <3 

wtorek, 2 czerwca 2015

Rozdział 27:

L: Mel Kochanie wstawaj.
M: Liam daj mi 5 minut. Chyba że przyszła twoja mama. Wtedy będę spac dopóki nie wyjdzie.
L: Oj kochanie nie zaczynaj znowu. Przecież przeprosiłem. A poza tym twoja mama też nas kiedyś widziała i jakoś nic nie mówiłem.
M: Bo to całkiem inna sprawa jest.
L: To jest to samo! A teraz wstawaj bo spotka cię kara!
M: Nie jeszcze 5 minut kochanie.
L: Sama tego chciałaś.
Wyszedł z pokoju. Przymknęłam oczy i próbowałam zasnąc. Kiedy prawie mi się udało woda oblała całe moje ciało.
M: Liam'ie James'ie Payne'ie uciekaj, bo jak cie złapie to zabiję.
Podniosłam się z łóżka i zaczęłam za nim biec. Ganialiśmy się dobre parę minut. Zlapałam go wkońcu w salonie. Gdzie była reszta chłopców. Rzuciłam mu sie na szyję.
N: Nie złe mamy dzisiaj widoczki chlopcy.
Z: Bardzo ładne.
Dopiero teraz zakapowalam o co chodzi. Miałam pizamkę z prześwitującego materialu do tego białego. Która byla cała mokra i chłopcy widzieli moje części intymne xd. Poczułam czerwone miejsca na moich polikach. Wzięłam nogi za pas i uciekłam do pokoju. Kiedy tylko zamknęłam za sobą drzwi rozebrałam się do naga i podeszłam do szafy.
L: Mrrr Melanie..
M: Liam wyjdź. Chce się ubrac
L: Ja się nie obraże jak ubierzesz się przy mnie. A poza tym juz cię widziałem wiec...
M: A siedź sobie.
Z szafy wyciągnęłam czysta czerwoną koronkową bieliznę(stanik i stringi huhu xd).
L: Mel masz 10 minut na przygotowanie.
M: Kurwa spotkanie z twoją mama!
L: Dokładnie.
Kurde on mnie kiedys doprowadzi do szewskiej pasji. Ale te jego piękne brązowe oczy i kasztanowe włosy. Ah po prostu ideał. Życ nie umierac. 
Chwilę stałam tak przy szafie.
M: Liam nie mam co załozyc!
L: Dla mnie to ty mozesz isc tak skarbie.
M: Dla ciebie tak ale nie dla twojej mamy która widziała jak robie ci loda
Odwrócilam się do niego plecami i znów zaczęlam szperac w szafie. W końcu zdecydowałam sie na ten oto strój. Ubrałam na siebie ciuchy i wyszłam z łazienki. Pocałowałam Liam'a w policzek i zeszliśmy na dół.  Założyliśmy buty i wyszliśmy z domu zamykając drzwi. Wsiedliśmy do samochodu i szczęśliwi odjechaliśmy. Pos kawiarni podjechaliśmy 10 minut później. Wysiedliśmy z auta i szczęśliwi . Za rękę weszliśmy do kawiarni. Mama Liam'a siedziała przy stoliku w kącie. Podeszliśmy do niej i przywitaliśmy się. Kiedy spojrzałam jej w oczy bardzo się zawstydziłam. 

Popołudnie z mamą Liam'a minęła bardzo szybko i przyjemnie. Na początku było bardzo krępująco, ale Karen nie wracała do sytuacji z wczoraj. Po obiedzie z jego mamą pojechaliśmy do mojej.  Oczywiście u mojej mamy był nowy facet. Zresztą jak co tydzień. Po siedzieliśmy u niej trochę a następnie wróciliśmy do domu. Byłoto około godziny 19. W salonie siedzieli chłopcy i dziewczyny. 
Przywitaliśmy się i zajęliśmy wolne miejsce. 
Z: Wiecie co dziewczyny. Razem z chłopakami mamy dzisiaj męski wieczór, wiec musimy się przebrać i lecieć na imprezę.  Nie macie nam chyba za złe.  
D: Oczywiście ze nie. Miłej zabawy. Z dziewczynami tez nie będziemy się nudzić. Prawda?
P i E: Tak!!
D: Mela?
M: Oczywiście ze tak. Jeśli powiesz mi gdzie będziemy szły. 
D: Nie  martw się wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. 

30 minut później chłopcy wyszli z domu. Usiadłyśmy z dziewczynami w salonie. 
M: No to gdzie idziemy? 
P: Już tłumacze.  Kiedyś opowiadałaś mi ze brałaś udział w wyścigach samochodowych. Więc dzisiaj zabieramy cię na takie wyścigi.  Mam nadzieje ze nie jesteś zła? 
M: Suuper. Oczywiście ze nie. Chodźmy się przygotowywać. 
Wstaliśmy z kanapy I schodami weszłyśmy na piętro.  

Odwalone wyszłyśmy z domu. Podeszłyśmy do garażu.  Oddalonego od domu chłopców o 600 metrów.  Eleanor otworzyła go , a naszym oczom ukazały się samochody sportowe.  Każda podbiegła do tego którym chce jechać.  Ja Zajęłam sobie czerwone ferrari.  Wsiadłyśmy do

samochodów i wyjechałyśmy z garażu.  Dan go zamknęła i szczęśliwie ruszyłyśmy w stronę wyścigów.  Prowadziła Pezz później jechała El ja i Dan. 

Na miejsce dotarłyśmy po dobrych 20 minutach.  Zahamowawszy z piskiem opon. Założyłyśmy okulary i wyszłyśmy z aut. Każdy się na nas patrzył.  Uśmiechnęłyśmy się do każdego.  Podszedł do nas Andy. 
A: No dziewczyny dobrze was widzieć.  Dawno was tu nie było.  A kogo my tu mamy?
E: To Melanie Black najlepsza z najlepszych. 
A: Nie no nie wieże to ty kurduplu?
M: Nie jestem kurduplem dryblasie. 
Andy przytulił mnie do siebie. Tak na wytłumaczenie Andy to mój przyjaciel z czasów kiedy jeszcze byłam z Fabianem. To on pomógł mi z tą całą sytuacją. Gdyby nie on dalej bym z nim pewnie była.
A: Wracasz do wyścigów??
M: Jeszcze nie wiem. 
A: Byłaś najlepsza chociaż miałaś 16 lat. Zastanów się nad tym. 
M: Dobrze zastanowię się. A tak z ciekawości jest ktoś lepszy ode mnie ??
A: Jest taki jeden chłopak. Chcesz się z nim ścigać żeby to sprawdzić?
M: Tak. 
A: No to podjeżdżaj na start, a ja go zaraz zawołam. 
Popatrzyłam na dziewczyny i uśmiechnęłam się. One kiwnęły głową w moją stronę. Wsiadłam do swojego auta i podjechałam na linie startu. Chwilę później koło mnie podjechał Jaguar. Miał przyciemnione szyby tak że nie widziałam kto siedzi w środku. W moją szybę zapukała Pezz. 
P: Będzie dobrze pamiętaj. 
A: Uwaga zaczynamy. Po jednej stronie nasz teraźniejszy mistrz. A po drugiej dziewczyna która była mistrzynią 2 lata temu w Polsce. Nie zdradzę ich imienia niech będzie to tajemnicą. A teraz piękna Chloe pokaże kiedy startować. Zapraszam.
Piękna brunetka o długach weszła przed linie mety. Trzymając w rękach 2 flagi.   Spojrzałam na środek deski rozdzielczej, gdzie wmontowany był mały GPS z zaznaczoną już trasą. Przebiegłam ją szybko spojrzeniem uśmiechając się pod nosem. Meta znajdowała się na drugim końcu miasta, blisko toru, gdzie ćwiczyłam. Jeżeli trasa się nie zmieni, na linie mety powinniśmy być za jakieś pięć minut. 
- Gotowi?- krzyknęła wskazując lewą ręką bok- do startu..-prawą ręka zaczęła wskazac w 
prawą stronę. Niecierpliwie trzymałam nogę na gazie.-START!!!-krzyknęła kucając.
Gwałtownie wystartowałam do przodu. Ominęłam białe auto i objęłam w ten sposób pierwsze miejsce.  Ucieszyłam się obejmując prowadzenie. Przyspieszyłam trochę. Biały 


samochód mnie dogonił. Jechaliśmy maska w maskę. Droga prowadziła przez miasto, więc mijaliśmy jakieś samochody osobowe. 
Co chwilę jedno wyprzedzało drugie. Za jakieś 500 metrów był zakręt. Przyśpieszyłam bardziej. Gdy powoli zaczęliśmy zbliżac się do zakręcu położyłam dłoń na skrzyni biegów. Przy zakręcie przerzuciłam bieg na 4. Szczęśliwa jechałam dalej. To ostatni kilometr z naszej trasy. Teraz jechaliśmy przez tunel w ktorym mnie dogonił. Nie dałam mu tej satysfakcji i znów dodałam gazu. Moje prędkośc wynosiła ponad 140 km/h. Spojrzałam przed siebie. Widząc linie 
mety bardziej przyspieszylam. Kiedy ukończyłam wyścig i się zatrzymała wszyscy obeszłli  moje auto. Te wyścigi są oczywiście na zakłady wiec wygrałam niezła sumkę.
Szczęśliwa ze nie straciłam wprawy wyszłam z samochodu. Podbiegł do mnie dziewczyny i zaczęły gratulowac. Następny był Andy, który też wręczył mi torbę z pieniędzmi. Wręczył mi ją a ja rzuciłam na przednie siedzenie w mojej furze. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę mojego przeciwnika.  Chłopak był odwrócony do mnie plecami wiec dobrze nie widziałam jego twarzy. Za to sylwetka była bardzo znajoma. Kiedy podeszliśmy Andy do tchnie jego ramienia a chłopak się odwrócił. Wiedziałam że znam ta sylwetkę.  To była sylwetka MOJEGO chłopaka.  Zabiję go.
A: Liam poznaj to twoja przeciwniczka z którą przegrałeś Melanie. Melanie to ten niby jeden z najlepszych. Macie takie same charaktery wiec napewno się polubicie.
Pucił do mnie oko i odszedł  w przeciwnym kierunku.
M: Dlaczego mi nie powiedziałeś do cholery !
L: Jestem w gangu myślałem że się domyslisz. To chyba normalne ze jeżdżę na wyścigi skoro jestem w ganu.
M: No wiem,ale i tak jestem od ciebie lepsza bo wygrałam.
Wystawilam mu język.
L: A właśnie co ty tutaj robisz? Mialyscie iść na imprezę a nie na wyścigi. Nie chce żeby ci się coś stało.
M: Jestem tu z Toba wiec nic mi się nie stanie bohaterze mój.
L: A tak poza tym gratuluje wygranej. Ale dałem ci wygrać misiu. Dowiedziałem się ze scigam się z dziewczyna wiec dałem fory.
M: Jasne tłumacz się. Ja i tak wiem swoje .
Wspielam się na palce i pocalowalam w kacik ust. Liam złapał mnie za pośladki i pociągnął do góry. Pogłębił nasz pocałunek. Przybliżyliśmy się do jego samochodu a Payne położył mnie na masce. Oderwalam się od niego.
M: Kochamie może nie tutaj.
L: Oj przestań wiele ludzi tak robi. Nawet jeżeli się nie znają.
M: Ale my nie jesteśmy wieloma ludźmi tylko jesteśmy Melanie i Liam'em rozumiesz?!
L: No dobra niech ci będzie. Wiesz ze auto którym jechałaś jest moje,znaczy juz twoje.
M: Naprawdę. Dziękuję!!
Rzuciłam się mu na szyje. Wkoncu mam swoje auto i nie będę musiała pożyczać. W bardzo miłym przytulasku podeszliśmy do chłopców. Dziewczyny juz tam były.
CH: Mel gratulacje wygrałaś. 
M: Dzięki chłopcy.

Do domu wróciliśmy jakoś po 24. W ciuchach położyliśmy się spać.

----------------------------------------------------
No to mamy rozdział 27. Dziękuję za te 6 komentarzy pod wcześniejszym rozdziałem. Dacie rade 10 ? Wierze w was.