środa, 11 listopada 2015

Rozdział 42

Posadziłam Liam'a na łóżku i ściągnęłam z niego kurtkę bluzkę i spodnie. Jakoś wgramolił się pod kołdrę i zasnął. Przebrałam się w piżamę i położyłam się obok niego. Tym razem to Liam przytulił się do mnie.


Następnego dnia obudziłam się o 9. Mój chłopczyk jeszcze spał wiec wstałam z łóżka i założyłam jego koszulkę.  Założyłam ją na siebie i zeszłam na dół.  W całym dołu panowała cisza. Prześlizgnęłam się do kuchni i wyciągnęłam szklankę i 2 tabletki przeciwbólowe. Nalałam soku i weszłam na górę.  Liam jeszcze spał. Położyłam tabletki i szklankę z sokiem na stoliku.  Po cichu weszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Fala ciepłej wody oblała moje ciało. Nalałam sobie żelu na gąbkę j zaczęłam myc ciało.  Po skończeniu spłukałam je i wytarłam w ręcznik.  Do pokoju wróciłam owinięta w ręcznik. Mój Królewicz już nie spał. Popatrzyłam na stolik. Nie było ani soku ani tabletek.  Podeszłam powoli do łóżka. 
L: Mogłabyś mnie codziennie budzić z takim widokiem. 
Powiedział I wsunął swoją rękę pod ręcznik.  Odsunęłam się od niego. 
M: Nie pozwalaj sobie.  
L: Coś się stało? 
M: Teraz udawaj ze nie pamiętasz. 
L: Melanie co się stało? 
M: Już nie pamiętasz jak ja wczoraj całowałeś. 
L: Kogo ? 
M: No jak to kogo. Tą piękną długonogą brunetkę. Wiesz co mam tego dość z nami koniec. Nie mogę tak dłużej żyć. 
L: Melanie. Przepraszam. Za dużo wczoraj wypiłem. Wiesz że jak to zrobię to tracę kontrolę.  Nie wiem kogo wczoraj całowałem, ale proszę uwierzyć mi ze kocham tylko ciebie. 
Nie wytrzymałam był taki wystraszony. Nie pohamowany śmiej wyleciał z moich ust. Liam stał i się tylko na mnie patrzył.  
L: Mogę wiedzieć o co chodzi?!!
M: Kochanie nikogo wczoraj nie całowałeś. No chyba ze byłam to ja. Przepraszam że cie wkręciłam ale nie mogłam.  
L: Ty małą zołzo!!
Wziął mnie na ręce i rzucił na łóżko.  Następnie zaczął mnie łaskotać. Krzyczałam przez śmiech. 
M: PUŚĆ MNIE!...ODCZEPIĆ SIĘ. .. DOŚĆ... ZOSTAW MNIE ZBOCZEŃCU....
L: Nie jestem żadnym zboczeńcem skarbie. 
Powiedział I położył moje ręce nad głowę a następnie przy trzymał swoimi. Nachylił się nade mną i zaczął zbliżać swoje usta do moich.  Złożył na nich czuły namiętny pocałunek. 
L: Kocham Cię wariatko.
M: Ja ciebie też.  Co masz dzisiaj w planach?
L: Mam całe popołudnie dla ciebie a wieczorem jadę z chłopakami na wyścigi.  
M: Liam...?
L: Chcesz jechać z nami? 
M: Tak 
L: Nie 
M: Liam !! 
L: Nie. 
M: No proszę kochanie. 
L: Ale oni tam będą. 
M: Ale ty będziesz ze mną i reszta chłopców.  
L: Naprawdę chcesz jechać ?.
Kiwnęłam głową na tak. Liam chwilę pomyślał.
L: No dobrze niech będzie. 
Rzuciłam się mu na szyję.  
L: Kochanie dzwoniła do mnie wczoraj mama i chce abyśmy przyjechali do niej na weekend. 
M: No dobrze. To pojedziemy. Idziemy na spacer ? 
L: Możemy iść muszę się przewietrzyć.
Z szafy wyciągnęłam ciuchy i położyłam je na krześle.Ubrałam je na siebie. Do zestawu dobrałam torebkę do której wsadziłam telefon,klucze I portfel. Kiedy byłam gotowa usiadłam na łóżku i czekałam na mojego narzeczonego.  Przyszedł do mnie po krótkiej chwili. Miał na sobie biały t-shift czarne rurki skórę i białe convers'y. Złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu. Poszliśmy w stronę parku. Chodziliśmy do godziny 17. Byliśmy na obiedzie I kawie. Do domu wróciliśmy  po 18. Od razu weszliśmy do pokoju i zaczęliśmy przygotowywać się na wyścigi.  Podkręciłam swoje włosy i zrobiłam mocny makijaż. Kiedy wróciłam do pokoju. Liam siedział już ubrany na łóżku.  Ściągnęłam z siebie ubranie wierzchnie i bieliznę.  Odwróciłam się w stronę szafy. Wyciągnęłam z niej ciuchy i od razu założyłam na siebie.  Podeszłam do Liam'a i złożyłam namiętny pocałunek na jego ustach. L: Możemy jechać?
Pokiwałam głową na tak. Chłopak wziął mnie za ręce i zeszliśmy na dół. Reszta bandy czekała na dole. Wszyscy w dobrych humorach poszliśmy do samochodów. Liam wziął dzisiaj Ferrari. Mój narzeczony wyjechał przed dom. Wsiadłam do auta i pojechaliśmy w stronę wyścigów. 
Na miejsce dojechaliśmy 20 minut później. Wyścigi jak wyścigi. Pełno samochodów, roznegliżowanych lasek i ich macho. Zaparkowaliśmy w jednym miejscu. Wysiedliśmy z samochodów. Liam objął mnie w talii i przyciągnął do siebie. 
L: Kocham Cię. 
Odwróciłam się w jego stronę i w odpowiedzi pocałowałam. 
Kiedy wróciłam do poprzedniej pozycji moje oczy zauważyły długie rude włosy. Spojrzałam na twarz i nie myliłam się. To była Steph. Patrzyłam prosto na nią. Ona popatrzyła się na mnie i sukowato uśmiechnęła. 

Nie wiedziałam o co z tym chodzi, ale już po chwili zrozumiałam.  Przyszła ona do Mike'a, Fabiana i Ksawerego. Nie mogłam w to uwierzyć. 
L: Mel czy to nie jest ta twoja przyjaciółka. 
M: Dokładnie. Zobacz w kogo towarzystwie. 
Liam spojrzał w ich stronę i momentalnie jego mięśnie się napięły.  Znów odwróciłam się do niego i przytuliłam.  Objął mnie w talii i przyciągnął bliżej siebie. 
H: Stary za 5 min jedziesz. 
L: Kurwa zapomniałem.  Pilnujcie Mel jak mnie nie będzie.  
M: Spokojnie Liam. 
L: Nie tym razem nie pozwolę żeby ktoś cię skrzywdził. 
Nachylił się i pocałował mnie namiętnie. Czułam na sobie ich wzrok. Wystawiam rękę do tylu i wystawiam im środkowego palca. Naszą banda zaczęła się śmiać. 
L:Z czego się śmiejecie
M: Z niczego kochanie. 
H: Dobra Stary czas iść na start. 
Liam pocałował mnie jeszcze raz, wsiadł do auta i odjechał.  
Lou: Chodź tu Mel. 
Tomlinson objął mnie ramieniem i przyciągnął do siebie. 

Liam wrócił do nas po 20 minutach. Oczywiście był pierwszy. Kiedy spojrzałam na Mike'a nie był z tego zbyt zadowolony. Uśmiechnęłam się pod nosem. Steph wsiadała w tej chwili do samochodu. Czas powrócić na stare śmieci.  
M: Harry pożyczysz mi samochód póki nie ma Liam'a. 
H: Jasne masz. 
Wręczył mi kluczyki, wzięłam  je i zajęłam miejsce kierowcy.  Odpaliłam go, przerzuciłam bieg i pojechałam na linię startu. Był to dystans na 2km więc byłyśmy tam tylko my. Dziewczyna z flagami weszła na środek i wskazała nam start.
- Gotowi?- krzyknęła wskazując lewą ręką bok- do startu...- prawa ręka zaczęła wskazywać prawą stronę. Niecierpliwie trzymałam nogę na gazie, chcąc już wystartować- START!!!- krzyknęła kucając.
Gwałtownie wystrzeliłam do przodu, omijając pomarańczowe auto i obejmując w ten sposób prowadzenie. Spojrzałam we wsteczne lusterko, w ostatniej chwili zajeżdżając drogę zdenerwowanemu kierowcy. Na moich ustach pojawił się pobłażliwy uśmieszek, jednym ruchem zmieniłam bieg tym samym jeszcze bardziej wyprzedając moją ,,przyjaciółkę". Moim oczom ukazała się linia mety. Uśmiechnęłam się, wciskając podtlenek azotu i po kilku sekundach przekraczając linię mety na pierwszej pozycji. Wyszłam z samochodu a roszalały tłum ustawił się w okół mnie. Nawet nie wiedziałam kiedy podszedł do mnie Liam. 
L: Gratuluję Księżniczko.- powiedział całując mnie w czoło.  
Po chwili podszedł do nas Justin i rzucił mi torbę z pieniędzmi. 
J: Zasłużona wygrana. 
M: A dziękuję. 
Uśmiechnęłam się i schowałam torbę do samochodu Payne'a. 

Do domu wróciliśmy około 2. Każdy z nas rozszedł się po pokojach. Przebrałam się szybko w piżamę i położyłam spać. 

L: Kochanie wstawaj masz gościa. 
Otworzyłam jedno oko i  popatrzyłam na Liam'a.
M: Gościa ? 
L: No tak więc ruszaj ten swój zacny tyleczek i na dół. 
M: Dobrze tato. 
Tak kazał Liam tak i zrobiłam.  Wstałam ubrałam się i zeszłam na dół.  Kiedy zeszłam na dół z salonu dochodziły jakieś rozmowy sieć skierowałam się w tamtą stronę. Nie wierzyłam własnym oczom. Na kanapie siedział mój ojciec. Człowiek który zostawił mnie i mamę gdy miałam 10 lat. Stałam w progu i się na niego patrzyłam. 
M:Czego tutaj szukasz?!
O: Melanie. Wyroslas na piękną kobietę.
M: Nie pierdol mi tu. Kasa ci skończyła czy zostawiła cię ta blond pusta lala. 
O: Nie mów tak o niej!  Poza tym ani nie potrzebuje pieniędzy ani mnie nie zostawiła.  Chciałbym odbudować nasze relacje. 
M: My nawet nie mamy o czym rozmawiać.  Po tylu latach wracasz i myślisz ze będzie tak samo jak wtedy. Ja miałam 10 lat. Mówią ze każda dziewczyna szuka sobie chłopaka narzeczonego lub męża pod wzór ojca. A ja takiego nie miałam.  I nie mówię że wybrałam źle, ale muszę ci powiedzieć ze znalazłam twoje przeciwieństwo i nawet nie wiesz jak się z tego cieszę.  Może zdarzyło się mu 2 razy mnie zdradzić ale walczył i wiedział czego chce! A ty ty jesteś zwykłym CHUJEM. Zniszczyles życie mi jak i mamie ! 
O: Ja przez te 10 lat wiele nad tym myślałem. Rozmawiałem z twoją mama i  to ona mi dala twój adres.  Ona powiedziała ze to zły pomysł ale ja i tak chciałem spróbować. Więc proszę cię weź Liam'a I przyjdźcie dzisiaj wieczorem do mnie na kolacje. Poznasz Margaret i twoje siostry. Proszę.. Jeżeli ci się nie spodoba to zrozumiem.  
M: No dobra... ale jeżeli będzie źle to wychodzę i nigdy więcej się ze mną nie kontaktujesz. 
O: No dobrze. Tutaj masz adres. A teraz juz pójdę. Do później. 
M:Taa pa. 
Zamknęłam za nim drzwi i wróciłam do Liam'a. 
M: Myślisz ze powinniśmy iść? 
L: Kochanie z mojego punktu widzenia powinniśmy. Chciałbym abyś odnowiła swoje relacje z tata. 
M: W takim razie idziemy.  
L: A tak poza tym to miłe co o mnie mówiłaś. 
M: Mówiłam sama prawdę. 
L: Kocham Cię
Nie zdążyłam odpowiedzieć. Ponieważ Liam przyciągnął mnie do siebie i  zaczął całować.  
N:Cześć Zakochańce. 
M: Cześć Niall. Jak tam z Danielle? 
N: Cudownie. Niejest lepsza od ciebie ale jest ok. 
D: Ja to słyszałam !!
Popatrzyłam na przesteaszonego Horanka i śmiej sam się ze mnie wydobył.  
Całe popołudnie spędziliśmy na jakimś badziewnych filmach. O 16 podnieśliśmy się z kanapy I poszliśmy do sypialni. 
L: Mogę ci wybrać ciuchy?
M: Świetny pomysł a ja się idę wykapac. 
Pocałowałam go w policzek I poszłam do łazienki. . Rozebrałam się I weszłam pod prysznic umyłam swoje ciało a następnie włosy.  Wyszłam owijając się ręcznikiem. Wytarłam ciało a włosy zrobiłam w ,,turban". Wróciłam do pokoju. Cała stylizacja leżała na łóżku a mój narzeczony wpatrywał się we mnie. Wyglądało cudownie 
Kiedy Liam się nie patrzył z rzuciłam z siebie ręcznik. Założyłam majtki i sukienkę.  
Następnie podeszłam do mojej toaletki i podłączyłam lokówkę do prądu. Za ten coś zrobiłam makijaż. Gotowa byłam po 40 min.  Założyłam buty I kurtkę zabrałam torebkę i zeszliśmy na dół.  Z salonu było słychać śmiechy.  
M: Chłopcy my idziemy!
Powiedziałam i wyszłam z domu. Liam wyjechał autem i otworzył mi drzwi.  Wsiadłam i razem pojechaliśmy pod wskazany adres. 15 minut później byliśmy na miejscu. Odczuwałam dziwne zdenerwowanie. Liam objął mnie w pasie I podeszliśmy pod drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem a chwilę później ojciec otworzył drzwi.b 
O:Ciesze się ze przyjechaliscie. Zapraszam. Otworzył szerzej drzwi i przepuści nas w drzwiach. Ruchem ręki wskazał salon. Weszliśmy tam. Przy stole stała ona ta je bana suka blondynka. Patrzyła się na mnie i uśmiechała, obok niej stała mają dziewczynka która miała może około 2 lat. 
O: Melanie proszę poznaj moja żonę Margaret i Lucy.  
M: Miło mi cię poznać Melanie. Jesteśmy szczęśliwi ze do nas przyszlas. 
M: Dziękuję. Cześć malutka. Mówiłeś ze mam poznać 2 moje siostry jak na razie widzę jedną? 
O: Już idę po nią.  
M: Chcecie może coś do picia? 
M: Kawę. 
M: No dobrze. 
Kobieta wyszła z pokoju a małą Lucy do mnie podbiegła. 
M: Gdyby nie ten wypadek to tez mielibyśmy taka malutką dziewczynkę.  
Moje oczy momentalnie zastaly się łzami.  
L: Kochanie jeszcze dużo czasu przed nami. 
Dziewczynka przytuliła się do mnie. 
Lu: Jeteś noja siostryczką?  
Uśmiechnęłam się do niej. 
M: Tak malutka. 
Czego to dziecko było winne? Ona nie miała o niczym pojęcia zresztą to tylko wina jego. Właśnie wszedł do salonu z drugą siostrą. Kiedy się odwróciłam nie wierzyłam własnym oczom. To Sophia!! Momentalnie podniosłam się i stanęłam prąd Liamem. Chłopak objął mnie i przyciągnął do siebie. 
L: Kochanie spokojnie jie psuj tego wieczoru. 
Szepnął mi na ucho. 
O: Melanie to twoja starsza siostra Sophia. 
M: My się już znamy. 
S: Właśnie. 
O: No to super a skąd.?
L: Może lepiej nie mówić 
M: To z nią zdradził mnie Liam. 
S: Taa i nawet nie wiesz jak było cudownie.  Gdyby nie ten twój bachor to wszystko byłoby w porządku ale karma powróciła i umarł.  Nawet nie wiesz jak się wtedy cieszyłam.  
L: Sophia dość!!
O: Nie mów tak! Idź na górę! 
Nie wytrzymałam z moich oczu poleciał strumień łez.  
M: Gdzie jest łazienka.?
O: Tutaj za rogiem, 
Wyrwałam się z ramion Liam'a  i po pędziłam do łazienki.  Zamknęłam za sobą drzwi I usiadłam na toalecie. Łzy same ciekły z moich powiek. To nie moja wina ze człowiek Mike wjechał w mój samochod. 
Chwilę później usłyszałam pukanie do drzwi.  
L: Kochanie mogę wejść ? 
Podniosłam się z toalety i otworzyłam drzwi. Liam przytulił mnie tak bardzo mocno.  
M: Przepraszam Liam nie chciałam tego. 
L: Przestań juz. To nie twoja wina. Chcesz Już iść?
M: Nie przyszłam tu na kolacje i zostane na nią.  
L: Moja dzielna dziewczynka. 
Musiał moje wargi swoimi i wróciliśmy do reszty. 
M: Melanie tak mi przykro. 
M: Wszystko w porządku.  
O: Właśnie ze nie Sophia zachowała się podłe i nie wie  jak to zrobi ale ma cię przeprosić. 
M: Nie nie musi. Ja jej nienawidzę ona mnie nienawidzi niech tak zostanie. Ważne ze poznałam wkońcu tego małego szkraba.
Poglaskalam Lucy po głowie.  
M: W takim razie zapraszam do stołu.  
Zajęłam swoje miejsce i w dziwnej atmosferze zjedliśmy kolacje.
W domu byliśmy dopiero około godziny 22. Nie powiem ze było źle.  Było fajnie ale na początku nie zręcznie.  Przebrałam się w piżamę I położyłam obok misia.
L: Kochasz mnie?
M: Tak.
Podniosłam głowę i pocałowałam go. Chwilę się jeszcze przytulaliśmy. Było tak cudownie ze nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

_ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _ _
No no dawno mnie tu nie było steskniliście się?  Ja za wami bardzo. Więc dodaje ten rozdział po miesiącach z nadzieją ze ktoś tu jeszcze jest. Chciałam was przeprosić ale zaczęłam teraz technikum i codziennie się uczę czasem w wolnych chipa (może z 5 min) pisze jakiś kawałek rozdziału.  NiE wiem kiedy pojawi się następny.  A czy gen wam się podoba.
5 kom= NEC
PS. DOBRANOC  <3