piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział 45:

Objęłam go w tali a on mocno mnie przytulił. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu. Kiedy byliśmy na miejscu. Od razu weszliśmy do sypialni i położyliśmy się spać.  
Nazajutrz obudziłam się parę minut po 10. Liam'a już nie było. Na szafce nocnej leżała karteczka.  Podniosłam ją i przeczytałam. 
Spałaś tak słodko że nie chciałem cię budzić. Razem z chłopakami pojechaliśmy do studia a później jedziemy na jakieś zakupy. Wrócimy jakoś po 19. Miłego dnia skarbie. 
                                                                                                            K.C Liam xx
Całe po południe sama. Po prostu wymarzony dzień jeszcze przed wyjazdem. Podniosłam się powoli z łóżka i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i zaparzyłam sobie kawę. Wypiłam ją, a następnie po sobie posprzątałam. Wróciłam do sypialni i zadzwoniłam do Perrie. Umówiłyśmy się o 11.30 pod galerią. Wbiegłam szybko do góry i weszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie ciuchy i rzuciłam je na kosz.  Weszłam pod prysznic i szybko się umyłam.  Owinięta w ręcznik weszłam do pokoju i wybrałam jakieś ciuchy.
 Wyciągnęłam dodatkowo bieliznę i założyłam ją na siebie. Następnie to samo zrobiłam z ciuchami. Zrobiłam makijaż
(eyeliner, maskara, fluid,różowa szminka) i byłam gotowa. Wzięłam torebkę i wyszłam zamykając za sobą drzwi. 
Na miejscu byłam 15 minut później. Perrie już czekała. Przywitałam się z dziewczyną i razem weszłyśmy do galerii.  Obeszłyśmy wszystkie sklepy z ciuchami butami innymi pierdołami. Po skończonych zakupach poszłyśmy na jakiś obiad. Weszłyśmy do La' Monche i zajęłyśmy wolny stolik. Zamówiłyśmy sobie po sałatce i kawie. W pewnym momencie oczekiwania na nasze zamówienie przyszedł mi SMS. Był od nieznanego numeru. Przeczytałam go. To pewnie od jednej z organizatorek pokazów. Pisała tam że mam być jutro około 9.30 na lotnisku. 
P: Halo Mel słyszysz? 
M: Co? Przepraszam zamyśliłam się. Dostałam SMS od organizatorów że mamy się spotkać na lotnisku. 
P: Matko to już jutro.  Mel w jakimś wywiadzie proszę mnie pozdrowić. 
M: Oczywiście Pezz.
Po skończonym obiedzie wróciłyśmy do domu. Położyłyśmy torby w sypialniach i usadowiłyśmy się w salonie. Włączyłyśmy telewizor. I tak spędziłyśmy popołudnie.  O 17 znudziło nam się oglądanie telewizora. Postanowiłyśmy iść na siłownie. Przebrałyśmy się w wygodne stroje, wzięłyśmy torby i ruszyłyśmy w stronę siłowni.  Na miejscu byłyśmy jakieś 20 minut później. Odłożyłyśmy torby i weszłyśmy na sale. 
Przed 20 weszłyśmy do szatni i zaczęłyśmy się przebierać.  
M: To był niezły wycisk. 
P: Trzeba to powtórzyć.
M: Dopiero za 3 miesiące. 
Przebrane i odświeżone udałyśmy się w podróż powrotną.  Kiedy tylko przekroczyłyśmy próg domu usłyszałyśmy niemiłosierne krzyki. 
M: Co tu się dzieję!!!!
Zza rogu wyłonił się Lou. 
Lou: Cześć dziewczyny próbujemy zrobić coś do jedzenia ale trochę nam to nie wychodzi. 
M: Od razu mówię my tego nie sprzątamy. 
Lou: Tak tak oczywiście a pomożecie chociaż nam to zrobić. 
P: Nie Lou Melanie musi odpoczywać.
Lou: A no tak. To idźcie na górę, jak będzie gotowe to was zawołamy.
P: No i o to chodziło. 
Rozeszłyśmy się każda do swojej sypialni. Odłożyłam brudne ciuchy do kosza. Przebrałam się w jakieś luźne rzeczy ( wypadło na bluzkę Liam'a ). Podeszłam do szafy wyciągnęłam walizkę i zaczęłam wpakowywać do niej ciuchy. Po chwili dołączyła się do mnie Perrie. I już po 30 minutach wszystko było spakowane.  W tej chwili blondasek wleciał do pokoju. 
N: Kazano mi zawołać piękne panie na posiłek. 
M: Już idziemy. 
Razem z Horan'kiem zeszłyśmy na dół. Wszyscy siedzieli już przy stole. Zajęłam miejsce obok Liam'a a Pezz obok.  Po kolacji wszyscy usiedliśmy w salonie. Czułam palący wzrok Liam'a obiegający moje ciało.  Wstałam z fotela i kiwnęłam głową w stronę Liam'a. Chłopak zrozumiał bo w tej samej chwili wstał i poszedł ze mną do góry. Na schodach złapał mnie w tali i ,,przykleił" do mojej szyi. 
M: Liaś poczekaj chwilę. 
L: Kocham Cię skarbie. 
Wziął mnie na ręce i biegiem zaniósł do pokoju.  
Postawił mnie dopiero kiedy zamknął drzwi. Przyssał się do moich ust. Pod wpływem zdarłam  przeleciała prze pół pokoju, lądując na komodzie i przewracając figurki, które na niej stały. Całował mnie powoli i z pasją, utrudniając oddychanie i podnosząc napięcie w moim podbrzuszu. Rozpalił we mnie ogień, który tylko on mógł ugasić i... Podobało mi się to. Nasze usta ocierały się o siebie, z chwili na chwilę co raz bardziej natarczywie. Temperatura podniosła się, ostatecznie nas rozgrzewając. Wsadził dłonie pod mój podkoszulek i zdarł go ze mnie, na chwile pozostawiając moje spragnione usta, do których jak najszybciej powrócił. Jego dłonie błądziły po moim ciele, pieszcząc go delikatnie. Jego dotyk parzył. Oddychałam szybko i nierówno, oboje tak oddychaliśmy. Liam sięgnął jedną ręką do zapięcia mojego biustonosza i odpiął go z prawą, uwalniając moje piersi. Przeniósł na nie swoje dłonie i zaczął je gładzić, wciąż penetrując językiem moje usta. Kochałam to, jak angażował się, jak czerpał przyjemność, jednocześnie dając mi ją, kochałam jego dłonie na moim biuście, jego język w moich ustach, jego wargi na tych moich. Kochałam czuć Liam'a. Zjechałam dłońmi z jego ramion na biodra, które uścisnęłam mocno. Skierowałam ręce w stronę guzika jego spodni i ściągnęłam je wraz z bokserkami. Payne zrzucił je ze swoich stóp i powtórzył mój gest, tym razem z moimi jeans'ami. Rzucił nas na łóżko, wsadził kolano pomiędzy moje uda i nie przerywając pocałunku, skierował dłonie na moje krocze. Zaczął gładzić mnie kciukiem, przez ostatnią dzielącą nas barierę, jaką były moje czarne figi. Jęknęłam w jego usta, chcąc nie chcą, po prostu czułam się dobrze i mogłabym czuć na sobie jego palce przez całe życie.
M:Liam - wychrypiałam w jego usta. Chłopak cmoknął mnie i zjechał pocałunkami na szyję, nie robił malinek, dobrze wiedząc, że moja praca zabrania naznaczania się. Całował moje piersi, zasysał sutki, pozostawiał mokre ślady na brzuchu, zjeżdżał językiem co raz niżej, a we mnie buzowało. Płonęłam co raz bardziej, a podniecenie rosło i praktycznie wrzało w moim podbrzuszu. Polizał mnie eksperymentalnie przez materiał, a ja zacisnęłam dłonie na kocu, chcąc czuć go bardziej.
M:Ściągnij je.
Liam zaśmiał się lekko i zaczepił zęby na gumce majtek, naciągnął materiał i wypuścił go, powodując że zetknął się z moją skórą z głośnym piskiem. Krzyknęłam czując miłe pieczenie. Payne zdarł ze mnie czarny materiał i spojrzał na mnie z podnieceniem w jego brązowych tęczówkach. Znowu zniżył głowę i z żartem spojrzał na moją kobiecość. Oblizał usta, po czym wsadził do nich trzy swoje palce i zaczął ssać je, patrząc w moje oczy. Wierciłam się, czując ból, który tylko Liam może zlikwidować. Po dłużącej się minucie wyciągnął palce i wciąż na mnie patrząc, wsadził we mnie jednego. Jęknęłam gardłowo, gdy zaczął poruszać nim. Chciałam więcej, potrzebowałam więcej, pragnęłam. Zaczęłam wychodzić naprzeciw jego ruchom, więc dodał kolejny palec. Splatał je razem i robił nożycowate ruchy, już po chwili, pieprząc mnie trzema. Byłam blisko, nie chciałam jeszcze dochodzić.
M:Wejdź - wysapałam - wejdź we mnie.
Chłopak zagłębił się we mnie powolnym ruchem, powodując wysokie jęki u mnie. Ruszał się powoli, nie wychodząc ze mnie. Po prostu bujał się w moim ciele, dając nam obojgu nieskończoną przyjemność. To trwało chwilę, byliśmy po prostu zbyt zatłoczeni w sobie i rozpaleni, by utrzymać orgazm na wodzy. Przyszedł mocno i wykończył nas doszczętnie. Pod spływał po nas, a ja zrozumiałam co się dzieje, gdy biała ciecz zaczęła spływać wzdłuż moich nóg.
M: Liam! Prezerwatywa!
L: Kiedy miałaś okres ? 
M: Tydzień temu.
L: Masz dni płodne?
M: A skąd mam wiedzieć nie liczę ! 
L: Spokojnie kochanie. Najwyżej będziemy mieć małego Payno.
Liam przytulił mnie i pocałował w czoło.  
L: Spokojnie. 
M: Będę tęsknić Liam.
L: Ja też kochanie. O której masz być na lotnisku ?
M: O 9.30. 
L: Mam nadzieję że nie poznasz tam jakiegoś supermodela i się w nim nie zakochasz.
M: No co ty. Wystarczasz mi w zupełności. Kocham cie 
L: Żartuje ale najbardziej obawiam się Jack'a. 
M: Spokojnie Liam. Będzie dobrze. 
Chwilę jeszcze rozmawialiśmy i poszliśmy spać.  

Rano obudził mnie mój budzik. Podniosłam rękę i wyłączyłam go. Chwilę jeszcze poleżałam i podniosłam się. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kawę po czym wypiłam ją w salonie. Następne szybko wróciłam na górę. Liam jeszcze spał więc wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Wybrałam coś wygodnego na lot. Padło na czarny t-shirt, jeansy z dziurami i conversy. Rozebrałam sie i wzięłam jeszcze prysznic. Wyszłam spod prysznica i szybko się przebrałam. Wróciłam do pokoju. Liam'a nie było. Podeszłam do toaletki i zrobiłam lekki makijaż. W tym momencie do pokoju wrócił mój narzeczony. 
L: Zaniosłem walizkę do samochodu. 
M: Też cię dobrze widzieć skarbie. Dziękuję. 
Podszedł do mnie mocno przytulił i pocałował w czoło. 
L: Nawet nie wiesz jak cię kocham i jak będę tęsknić. 
M: Wiem bo ja też cię kocham. Kochanie 3 miesiące to nie długo. Damy radę. 
L: Ale bez ciebie to już nie to samo. 
M: Mam tylko nadzieję że nie wpadnie ci coś głupiego do głowy. 
L: Też mam taką nadzieję. 
M: Liam!
L: Też cię kocham a teraz chodźmy bo się spóźnimy. 
M:Oczywiście. 
Założyłam okulary przeciwsłoneczne, wzięłam torebkę i razem zeszliśmy na dół. Wszyscy już tam stali i na nas czekali. 
P: Będzie nam ciebie brakować. 
D:Obiecaj że będziesz dzwonić. 
M: Oczywiście że będziemy dzwonić. Nie wytrzymam bez was tyle. 
Zrobiliśmy grupowego przytulaska a nastęnie każdy pożegnał się ze mną indywidualnie. Po jakiś dobrych 10 minutach w końcu siedzieliśmy w aucie i byliśmy w drodze na lotnisko.  Parę minut później byliśmy na miejscu. Wyciągnęłam moją walizkę i razem poszliśmy pod wejście lotniska. Zauważyłam agentkę z którą rozmawiałam i razem do niej podeszliśmy.
E: Witaj Melanie jak dobrze że już jesteś. Jedna z modelek złamała nogę i to ty przejmujesz jej kreacje. 
M: Jeju naprawdę bardzo dziękuję. 
L: Jestem z ciebie dumny kochanie. 
E: Liam Payne?
L: Tak.
E: Moja wnuczka jest waszą wielką fanką. Mógłbyś się dla niej podpisać?
L: Tak oczywiście. 
Liam dostał od Elizabeth kartkę i długopis którym się na niej podpisał. 
E: Dziękuję bardzo. DOBRZE MOJE MODELKI PROSZĘ SIĘ TU USTAWIĆ. 
Stanęłam obok jednej z dziewczyn. Miała długie brązowe włosy, czekoladowe oczy a do tego długie nogi.  Elizabeth rozdała nam bilety do samolotów. 
E: Czas się pożegnać i ruszamy. 
Podeszłam do Liam'a i pocałowałam go. Chłopak pogłębił pocałunek i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Po chwili odsunęliśmy i mocno przytuliliśmy. 
L: Będę tęsknić kochanie. 
M: Ja też.
L: Dzwoń do mnie jeżeli bd miała tylko trochę wolnego czasu. 
E: Idziemy moje drogie.
M: Muszę lecieć
L: Pa kochanie.
M: Pa Liam. 
Odwróciłam się i zaczęłam iść za dziewczynami. Przy drzwiach spojrzałam jeszcze w stronę Liam'a. Stał i się na mnie patrzył a z moich oczu od razu zaczęły lecieć łzy. Podeszyśmy do kolejki i poczekałyśmy na odprawę. 

Siedzimy już w samolocie. Oczywiście w pierwszej klasie. Dowiedziałam się że ta dziewczyna nazywa się Samanta i tak jak ja pochodzi z Polski. Usiadłyśmy razem w samolocie i cały czas rozmawiałyśmy. Dopiero po dobrej godzinie każda zaczęła zajmować się swoimi sprawami. 

--------------------------------------------------------
Witam moje skarby ;)
Przepraszam że nie było tak długo rozdziału to ponad miesiąc, ale jakoś zabrakło mi weny i ochoty.  Zastanawiam się czy nie zakończyć tej opowieści.  Ale mam też trochę pomysłów na drugą część. Miłego wieczorku skarby :) <3
Sandra xx