sobota, 26 listopada 2016

EPILOG

***3 lata później***
Swoje 3 urodziny obchodzą dzisiaj Lucy i 
Matthias. Tak tak urodziły się bliźniaki. Na początku byliśmy zaskoczeni tym faktem, lecz daliśmy sobie radę. W ostatnich miesiącach ciąży wyprowadziliśmy się od chłopców i zamieszkaliśmy w pięknym domu na obrzeżach Londynu. Z Liam'em jesteśmy małżeństwem od 2 lat i wszystko układa się świetnie. Mała Katie no może już nie taka mała. Skończyła 6 lat. Uwielbia być starszą siostrą. Postanowiliśmy że jak na razie nie powiemy jej że Li nie jest bilogicznym tatą. Emily razem z Erickiem ion Bellą przeprowadzili się do Londyn i mieszkają obok nas. Co do reszty Niall nadal jest z Danielle, Perrie zaczęła spotykać się z Harrym a Louis jest mężem Jade i mają cudownego synka.

----------------------------------------
No i koniec histori. Mam nadzieję że się wam podobała.  Dziękuję za 14881 wyświetleń i 194 komentarze. Przy okazji pragnę zaprosić was na moje drugie opowiadanie które dopiero się zaczęło. FAIRY
Sandra xx

środa, 23 listopada 2016

Rozdział 47:

M: Była tu dzisiaj pani z  opieki. Jest możliwość żebym odzyskała moja Katie Liam. 
L: Bardzo się cieszę. 
M: Jutro przyprowadzi tu malutką, żeby mogła nas lepiej poznać.  
Przybliżył się do mnie i pocałował a później przytulił.  Całe popołudnie spędziliśmy na rozmowach. Dałam mu prezenty które dla niego przywiozlam. 
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
**Nastęny Dzień 10.00**
Podniosłam się powli z łóżka. Liam'a już nie było. Przebrałam się w legginsy i jakąś bluzkę. Związałam włosy w kucyka i zeszłam na dół. Danielle i Perrie siedziały w salonie. 
M: Gdzie są chłopcy?
P: Pojechali do sklepu po jakieś słodkości dla małej i Nialla. 
M: Mega się denerwuje.
D: Spokojnie Mel będzie dobrze. Mała nas wszystkich pokocha. A zwłaszcza ciebie i Liama. 
M: Mam taką nadzieję. Bardzo mi na tym zależy. 
P: Chodź siadaj tutaj a ja pójdę ci zrobić kawę. 
M: Dziękuję Pezz.
Usiadłam na miejsce dziewczyny. Dobra godzina minęła nam na plotkach. 
N: Już jesteśmy. Mamy jedzenie!!!
Wparował do salonu uśmiechnięty od ucha do ucha Niall.
M: To dobrze Horanku. 
L: Cześć księżniczko.
Powiedział Liam i pocałował mnie w czoło. 
M: Nie jesteś w ogóle zestresowany?
L: Oczywiście że nie. Mała nas pokocha. Wkońcu jesteśmy jej rodzicami. 
M: Cieszę się że cię mam !!
Rzuciłam mu się na szyję.
L: Kupiłem parę zabawek dla Katie.
M: Dziękuję Li. To naprawdę dla mnie ważne.
L: Wiem. Tak samo jak dla mnie.
M: Pójdę coś zrobić na obiad.

*** 11.50***
M: Boże Li coraz bardziej się stresuję.
L: Przecież nie masz czym.
Przytulił mnie. W tej chwili zadzwonił dzwonek do drzwi.  Oderwałam się od Liam'a i razem poszliśmy otworzyć.  Tak jak się spodziewałam była to pani Grees i malutka Katie. Nie mogłam wypowiedzieć ani słowa. Śliczna malutka 3 latka wpatrywała się we mnie swoim brązowymi oczkami i uśmiechała się słodko. Do oczu naleciały łzy. Odwróciłam się i pobiegłam do łazienki.  Usłyszałam tylko jak Li wpuszcza je do domu. Po minucie wszedł do mnie. 

L: Wszystko w porządku ?
M: Tak spokojnie. 
Nic więcej nie powiedział tylko mnie objął. Wtuliłam się w niego i kilka ostatnich łez poleciało z moich oczu. 
L: Możemy już do nich wrócić ?
M: Tak.
Złapał mnie za rękę i razem weszliśmy do salonu. Przetarłam oczy.  Katie siedziała obok pani Grees. Usiedliśmy na przeciwko. 

E: Czy wszystko jest w porządku?
M: Tak przepraszam. To się więcej nie powtórzy.
Liam wstał i podszedł do małej.
L: Cześć Katie jestem Liam a to jest Melanie-wskazał na mnie
K: Sieść. 

Dziewczynka w ogóle się nie wstydziła.
L: Chciałabyś może pójść z nami i panią Grees na górę. Po bawić się ?

K: Tat.!
Katie złapała Liam'a za rękę i razem poszli na górę, a ja z panią Grees za nimi.
E: Pozwolisz że zostanę przy waszym pierwszym spotkaniu?

M: Tak oczywiście.
Weszliśmy do naszej sypialni. Podeszłam do Liam'a a on wręczył mi 2 torebki z prezentami dla Katie.
L: Jako jej mama dajesz pierwsza.- szepnął i puścił do mnie oczko.
Uśmiechnęłam w odpowiedzi. Przykucnęłam przy niej i dałam 2 torby.  Katie bardzo się ucieszyła i przytuliła mnie. Objęłam ją i mocniej przyciągnęłam do siebie. Popatrzył na Liam'a który się uśmiechał. Po wręczeniu prezentów usiedliśmy razem na dywanie i zaczęliśmy się bawić.
***13.30***
M: Katie może byś coś zjadła?

K: Tat amu.
Wzięłam ją na rączki i zeszłam do kuchni. Posadziłam na krześle i poszłam nałożyć obiad.

***17.00***
Katie i pani Grees poszły jakoś po 15. Po ich wyjściu ogarnęliśmy trochę z Li w domu. I od tamtej chwili siedzimy w salonie na kanapie. Po 17 do domu wrócili nasi przyjaciele. Od razu zaczęli wypytywać się o Katie i ten dzień. Pokazałam im zdjęcia, które udało mi się zrobić.
***2 miesiące później***
Katie od 2 tygodni jest już z nami. Dzisiaj przyszły meble do jej pokoju, więc bawimy się w składanie.
L: Katie kochanie oddaj mi proszę te naklejki.
K: Nie! Ja siama. Mama opa!

W tej chwili moje oczy się powiększyły. Popatrzyłam na Liam'a a on się uśmiechał. Podeszłam do córeczki i wzięłam ją na rączki tak aby mogła nakleić ostatnią z naklejek. 
Po 5 godzinach wszelkich starań wszystko było gotowe.
M:Jak kochanie podoba ci się ?
K:Bajdzio. 
Dziewczynka pod biegła do mnie a później do Liama i mocno przytuliła. 
P: Hej kochani. Wow jak wam to pięknie wyszło. 
M: Wiadomo Perrie. Chodź Katie przygotujemy obiad.
P: Pomoge wam. 
We trzy zeszlysmy na dol i wyciagnelysmy wszystkie składniki potrzebne do zrobienia zapiekanki. Po 1 godzinie wszystko było gotowe a my całą grupą usiedliśmy i zaczęliśmy jeść.  Po obiedzie razem z Liamem i Katie poszlismy na spacer na plac zabaw. Spedzilismy tam cudowne popołudnie. Dopiero jakoś po 20 wrocilismy do domu. Od razu wykapalam mała Katie i polozylam ja do lozka.
K: Mamusu a psecytas mi bajecke. 
M: Oczywiscie jaką?
K: Mała Syrenke.
Podeszlam do regaliku z książkami i wyciaglam mała syrenke. Przesunęłam fotel do łóżka i zaczelam czytać. W polowie książki dziewczynka zasnęła. Odłożyłam książkę  na miejsce zgasilam lampkę i po cichu wrocilam do sypialni. Liam leżał juz na łóżku. I oglądał cos w internecie. 
L:Zasnęła ?
M: Tak kochanie. 
Podeszlam do szafy wyciagnelam koszulkę Liama i czysta bieliznę i poszlam do łazienki. Rozebralam sie ubrania wrzucilam do kosza na pranie a sama weszlam pod prysznic. Woda oblala moje ciało. Umylam ciało a następnie głowę. Owinięta w ręcznik wyszlam spod prysznica. Wytarlam ciało i włosy. Ubralam na siebie wczesniej wzięte ciuchy i wróciłam do pokoju. Zajelam miejsce obok Liama i polozylam mu głowę na klatce piersiowej. W słuchałam się w bicie jego serca i zasnęłam. 
_________________
Cześć Kochani. Wow troszkę mnie tu nie bylo ale wracam do was z ostatnim rozdziałem opowiadania. Miłej nocy. Mam nadzieje ze epilog dodam w weekend. Dobranoc 😍😍


sobota, 9 lipca 2016

Rozdział 46:

Ważna informacja pod rozdziałem !!!!

Siedzimy już w samolocie. Oczywiście w pierwszej klasie. Dowiedziałam się że ta dziewczyna nazywa się Samanta i tak jak ja pochodzi z Polski. Usiadłyśmy razem w samolocie i cały czas rozmawiałyśmy. Dopiero po dobrej godzinie każda zaczęła zajmować się swoimi sprawami. 

*** 2 miesiące później***
Od 2 miesięcy jestem w biegu. Zakończyły się już pokazy w Paryżu i Los Angeles. Zostały jeszcze Nowy Jork. Będę miała parę dni wolnego więc spotkam się z Emily. Kupiłam już prezenty dla każdego z moich przyjaciół no i oczywiście dla siostry jej narzeczonego i mojej malutkiej chrześnicy. Właśnie lądowaliśmy na lotnisku w Nowym Jorku. Na lotnisku czekała na nas limuzyna która zawiozła nas pod hotel. Wzięłyśmy walizki i weszłyśmy do holu. Organizator rozdał nam kluczyki do pokoi. Windą wjechałyśmy na ostatnie piętro które zostało wynajęte specjalnie dla nas. Położyłam walizki na ziemi, zamknęłam za sobą drzwi i od razu napisałam sms'a do Emily. Odpowiedź otrzymałam już minute później.  Postanowiłam położyć się jeszcze na 2 godziny. Nastawiłam alarm na 12. Ściągnęłam buty i położyłam się do łóżka.
 ***12:00***
Właśnie obudził mnie dzwonek alarmu. Podniosłam się z łóżka i podeszłam do walizki. Wyciągnęłam ubrania i położyłam je na łóżko. Zamknęłam walizkę i przebrałam się w czyste ciuchy. W łazience poprawiłam makijaż i włosy. Wróciłam do pokoju. Gdzie zapakowałam do reklamówki prezenty dla Belli, Emily i Eric'a. Zadzwoniłam po taksówkę. Ubrałam buty i kurtkę jeans'ową wzięłam torebkę i reklamówkę i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. Zjechałam windą do holu i wyszłam przed hotel. Taksówka już na mnie czekała. Wsiadłam do środka i podałam adres taksówkarzowi.  20 minut później byliśmy na miejscu. Zapłaciłam, wzięłam torby i wyszłam. Podeszłam pod dom i zadzwoniłam dzwonkiem. Nie musiałam długo czekać. Sekundkę później drzwi otworzyła mi szczęśliwa Emily, która od razu rzuciła mi się na szyję. 
M: Udusisz mnie!!
E: Wiem wiem ale ja cię tak dawno nie widziałam. Tak się cieszę że tu jesteś. 
M: Też się cieszę. 
B: Ciocja Melanie. 
M: Cześć Maluszku.
Dziewczynka podbiegła do mnie a ja wzięłam ją na ręce. Niunia przytuliła się do mnie. 
M: Mam coś dla was. 
Podniosłam torby do góry. Oby dwie dziewczyny zaczęły się śmiać. Bella dała mi rączkę i zaprowadziła do salonu. Usiadłyśmy na kanapie. 
B: Ciocja a cio mas dla mne?
M: Coś tu się dla ciebie znajdzie kochanie. 
Wręczyłam jej dwie torby z prezentami.  Nie oszukując małej Belli kupiłam najwięcej. Następny był prezent dla Emily. Dostała ode mnie najnowszy model torebki chanel i duży złoty zegarek Michael Kors. Sobie kupiłam taki sam. Bella była dla mnie jak córka która mieszka w Londynie tylko nie wiem dokładnie gdzie. Co do prezentu dla Belli dostała ona lalki, 3 sukieneczki, parę bluzeczek i pełno słodyczy. 
E: Naprawdę dziękujemy wszystko jest śliczne. Jak się czujesz jako narzeczona?  
M: Świetnie Liam jest taki kochany. Myślę że tym razem nam wyjdzie. Wiesz powiem ci jako pierwszej.?
E: Matko co się stało ? 
M: Jestem w 3 miesiącu ciąży!.
E:A Jejku Melka gratulacje !! 
Dziewczyna podniosła się i mocno mnie przytuliła. 
E: Liam pewnie nie wie?
M: Nie oczywiście ze nie. To nie jest wiadomość na telefon. Dowie się jak wrócę. 
E: A wiesz coś o Katie?
M: Nie. Czasami żałuję że ją oddałam.  Mama przecież mówiła ze mi pomoże, że nie muszę jej oddawać.  
E: Kochanie nie zamartwiaj się tak tym.  Miałaś tylko 16 lat.  Wystraszyłaś się pewnie tej odpowiedzialności.  
M: Tak właśnie tego się wystraszyłam. Chciałabym ja poznać Em. Bardzo bym tego chciała. 
E: To nie jest chyba takie trudne. Idziesz do domu dziecka gdzie ja oddałaś legitymujesz się sprawdzają w swojej bazie i powinni ci powiedzieć.  Dokładny adres i imiona. 
M: Chyba tak zrobię jak wrócę. 
Resztę dnia spędziłyśmy na rozmawianiu i zabawie z Bellą.  O 15 wrócił Eric i jemu też dałam prezent. Po 19 byłam już w hotelu musiałam się wcześniej położyć bo rano zaczynały nam się próby i musiałam być wypoczęta.  Nastawiłam budzik na 7:15 i zadzwoniłam do Liam'a. Odebrał po 4 sygnałach. 
L: Cześć Kochanie.
M: Cześć misiu wszystko w porządku. 
L: Tak Melka. Byłam tu dzisiaj pani z opieki i cię szukała.
M: Jakiej opieki? 
L: Społecznej. Mówiła żebyś się z nią szybko skontaktowała jeżeli tylko będziesz w Londynie. 
M: Mówiła coś więcej? Coś się stało z Katie ?
L: Nie kochanie przyszła porozglądała się po domu i poszła. 
M: Dziękuję Liam. 
Z Liamem rozmawiałam jeszcze do 20:30. Później wzięłam piżamę I poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i przebrania w piżamę położyłam się spać.  

***7:15***
Właśnie zadzwonił mój budzik. Wyłączyłam go i powoli podniosłam się z łóżka. Wyciągnęłam z szafy czarne spodnie z dziurami na kolanach koszule koloru ziemi i białe convers. Wszystko dopełniłam złotym naszyjnikiem. Ubrana weszłam do łazienki i zrobiłam makijaż.  Gotowa byłam o 7.50. Wzięłam swoją torebkę i wyszłam z pokoju zamykając za sobą drzwi. W holu spotkałam się z paroma dziewczynami i razem z jechaliśmy do holu głównego.  Gdzie miałyśmy się spotkać z organizatorem.  Kobieta już na nas czekała. Wsiadłyśmy do limuzyny i pojechałyśmy na miejsce. 
***19:30***
Cały dzień spędziłyśmy na próbach i przymierzaniu kostiumów. Do hotelu wróciłyśmy padnięte. Każda z nas rozeszła się po swoim pokoju. Kiedy tylko weszłam wzięłam piżamę i poszłam wziąć prysznic. 20 minut później wyszłam spod prysznica ubrana w piżamę wróciłam do pokoju i od razu położyłam się do łóżka. Chwilkę poczytałam książkę i poszłam spać.

***3 tygodnie później***Godzina 22:30***
Właśnie skończył się ostatni pokaz w Nowym Jorku. Jutro wracamy do domu. Po pokazie jedziemy na do klubu aby uczcić udane pokazy.  Ubrana w krótką czarną sukienkę, czarne 12 cm szpilki oraz czarną ramoneskę. Całą stylizację dopełnia złoty łańcuszek. Włosy na końcach podkręciłam. Makijaż był mocny. Gotowa zeszłam do głównego holu gdzie czekały już dziewczyny. Razem wsiadłyśmy do limuzyny i pojechałyśmy pod klub. Przy wejściu pokazałyśmy wejściówki a ochroniarze wpuścili nas do środka. Usiedliśmy do jednego wielkiego stołu i dostaliśmy po kieliszku szampana. 
O: Moje drogie modelki,fryzjerzy,organizatorzy chciałabym wam bardzo serdecznie podziękować za te 3 miesiące ciężkiej pracy. Chcę wznieść toast za nas wszystkich tu zebranych. 
Wzniosła kieliszek i tak samo postąpili wszyscy.
***1:30***

W końcu w hotelu. Byłam padnięta a rano trzeba wstać. Nastawiłam budzik na 8:30 i położyłam się spać.
***8:35***

Mój budzik zadzwonił już po raz drugi. Tak bardzo nie chce mi się wstawać. Pociesza mnie fakt ze już dzisiaj zobaczę swojego Liam'a. Podniosłam się z łóżka i wyciągnęłam z walizki ostatnie czyste ciuchy. Były to leginsy i biały top crop oraz bielizna.  Wzięłam wszystko i poszłam do łazienki.  Przebrałam się a później pomalowałam, uczesałam i umyłam zęby.  Po skończonej porannej toalecie wpakowałam wszystko do kosmetyczki i wróciłam do pokoju. Położyłam to w walizce i zaczęłam chodzić po pokoju i zbierać moje wszystkie rzeczy. Z 1 walizki zrobiła się 1 walizka i 2 torby.  Dobrze ze Payne po mnie przyjedzie. Wszystko było gotowe o 9:20, wiec założyłam buty i i zeszłam na śniadanie.  usiadłam z dziewczynami przy stoliku i zaczęłyśmy jeść. Po śniadaniu wróciłyśmy do swoich pokoi. Miałyśmy 10 minut na zabranie swoich rzeczy i stawienie się w głównym holu. Weszłam do pokoju wzięłam walizkę i 2 torby i wystawiłam je na korytarz, gdzie stała już Ashley. Wróciłam do środka po torebkę i telefon. Wzięłam jeszcze kluczyk i wróciłam na korytarz zamykając za sobą drzwi. Wzięłyśmy swoje bagaże i zjechałyśmy windą do holu. Byłyśmy pierwsze. Dopiero po chwili wszyscy zaczęli się schodzić. Pod hotel podjechał autobus który zawiózł nas na lotnisko.
***23.30***Londyn*** 

Czekam właśnie na Liam'a. Umówiliśmy się na 23:50. Byłam bardzo zmęczona więc kupiłam sobie w automacie kawę którą właśnie piję. Po 20 minutach Liam wszedł. Podniosłam głowę i nasz wzrok się spotkał. Poderwałam się z krzesła i pobiegłam w jego stronę. Chłopak uniósł mnie w górę i obrócił w okół własnej osi. Następnie owinęłam nogami jego biodra, a on namiętnie mnie pocałował. 
L: W końcu ze mną jesteś!! Nawet nie wiesz jak się stęskniłem. 
M: Ja za tobą też misiu. 
Po paru minutach odczepiliśmy się od siebie. Mój narzeczony wziął moje bagaże i razem wyszliśmy z lotniska, wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do domu.  Na miejscu byliśmy 30 minut później. Powoli weszliśmy do domu. Wszyscy siedzieli w salonie. Kiedy weszłam rzucili się na mnie wszyscy po kolei. 
P: Dobra ludzie wszyscy się cieszymy że Melka wróciła ale pewnie jest mega zmęczona i powinna iść spać, bo jutro musi powiedzieć coś bardzo ważnego Liam'owi. 
M: Perrie!!! 
P: Dobra ja więcej nic nie mówię. 
L: Chodź kochanie idziemy spać. 
Lou: Jesteś pewny że spać??
L: Louis! 
Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął do pokoju. Zamknął za nami drzwi i usiadł na łóżku wlepiajac we mnie wzrok. 
M:NO co jestem gdzieś brudna czy co ? 
L: Teskniłem za tobą daj mi nacieszyć oczy. 
Podeszłam do niego i usiadłam na kolanach. 
M: Liam musze ci coś powiedzieć. 
L:No mów. 
M: NO bo ja jestem w ciąży.
L: Powiedź że nie zartujesz. 
M: W takich sprawach nie można żartować Li. 
L: Boże będę tatą! !! 
Chwycił mnie za ręke I razem z biegli śmy po schodach. 
N: Stary co ty robisz? Wyrwiesz jej rękę!
L: Będę tatą!!!
Miny chłopców były bardzo śmieszne. Po chwili ockneli się i złożyli nam gratulacje. Wyszło na to że jeszcze chwilę po siedzieliśmy razem z nimi. 
***Rano***9:00***
Obudził mnie dzwonek do drzwi.  Wstałam z łóżka i zeszłam na dół.  W domu panowała cisza, co oznaczało że nikogo nie było.  Otworzyłam drzwi. Zobaczyłam kobietę która miała około 40 lat. Ubrana była w spódnice z marynarka. 
M: Dzień Dobry. Kim pani jest ? 
O: Witam nazywam się Eva Grees i jest pracownicą opieki społecznej.  
M: Proszę wejść pani Grees. 
Zaprowadziłam kobietę do salonu.
M: Przepraszam za moje ubranie ale wczoraj wróciłam z Nowego Jorku bardzo późno i dopiero wstałam. 
O: Tak pani narzeczony wspominał o tym przy mojej ostatniej wizycie. 
M: Kawy herbaty ?
O: Po proszę herbatę.  
Wyszłam z salonu i weszłam do kuchni Wstawiłam wodę ja herbatę i szybko pobiegłam do góry gdzie przebrałam się w normalne ciuchy. Włosy związałam ręką w kucyka i wróciłam na dół.  Woda właśnie się gotowała wiec zalałam herbaty i wróciłam do salonu. 
O: Przepraszam za najscie tak rano ale to bardzo ważna sprawa. 
M: Proszę mówić. 
O: Chodzi o rodzinę zastępczą Katie. 
M: Coś z nią nie tak ? 
O: W nowej rodzinie pojawił się problem alkoholizmu i przemocy domowej.  W tej sprawie sprawdzamy każda możliwą opcje która będzie najlepsza dla niej w tej sytuacji. Dlatego też sprawdzamy stan życia pani.
M: Czy jest możliwość ze mogę odzyskać córkę?
O: W tej sytuacji jest to prawie pewne. Wystarczy złożyć papiery o adopcje i czekać na decyzję. Ostatnim razem rozglądalam się już po domu i myślę że dziewczynka Czuła by się tu świetnie.  
M: Złoże takie papiery. A czy przed tym wszystkim mogłabym zobaczyć się z córką ?
O:Mogę zorganizować takie spotkanie w wybranym przez panią terminie. 
M: Chciałabym jak najszybciej. 
O: Czy jutro o 12 może być?  Przy prowadzę tutaj Katie. 
M: Oczywiście mi pasuje. 
O: W takim razie ja dziękuję za wizytę i do zobaczenia jutro. 
Od prowadziłam kobietę do drzwi i zasłynęła zasłynęła za nią. Posprzątałam w salonie i poszłam do sypialni wziąśc się za pranie. Porozkładałam ciuchy na kupki z kolorami. Ogarnięcia wszystkiego zajęło mi godzinkę. Później wzięłam się za robienie obiadu. Po 13 do domu wrócił Liam. 
L: Mel kochanie jesteś w domu ?
M: W salonie !
Chłopak wszedł do salonu i usiadł obok mnie. 
M: Była tu dzisiaj pani z  opieki. Jest możliwość żebym odzyskała moja Katie Liam. 
L: Bardzo się cieszę. 
M: Jutro przyprowadzi tu malutką, żeby mogła nas lepiej poznać.  
Przybliżył się do mnie i pocałował a później przytulił.  Całe popołudnie spędziliśmy na rozmowach. Dałam mu prezenty które dla niego przywiozlam. 

Witajcie moi kochani. Po wracam do was z 3 miesięczną przerwą. Za którą chciałam was bardzo przeprosić na swoje usprawiedliwienie dam to ze ni3 miałam weny. Zero kompletnie null!! 

Mam do was pytanie:

Czy chcielibyście drugą część tej opowieści? Ponieważ zbliżamy się już do końca. Dajcie znać w komentarzach. Miłej soboty.

Sandra xx

wtorek, 17 maja 2016

Drugie Opowiadanie!

Misiaki moje chciałabym was serdecznie zaprosić na moje drugie opowiadanie także o Liam'ie. 

http://fairy-liam-payne.blogspot.com/

piątek, 8 kwietnia 2016

Rozdział 45:

Objęłam go w tali a on mocno mnie przytulił. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu. Kiedy byliśmy na miejscu. Od razu weszliśmy do sypialni i położyliśmy się spać.  
Nazajutrz obudziłam się parę minut po 10. Liam'a już nie było. Na szafce nocnej leżała karteczka.  Podniosłam ją i przeczytałam. 
Spałaś tak słodko że nie chciałem cię budzić. Razem z chłopakami pojechaliśmy do studia a później jedziemy na jakieś zakupy. Wrócimy jakoś po 19. Miłego dnia skarbie. 
                                                                                                            K.C Liam xx
Całe po południe sama. Po prostu wymarzony dzień jeszcze przed wyjazdem. Podniosłam się powoli z łóżka i zeszłam na dół. Weszłam do kuchni i zaparzyłam sobie kawę. Wypiłam ją, a następnie po sobie posprzątałam. Wróciłam do sypialni i zadzwoniłam do Perrie. Umówiłyśmy się o 11.30 pod galerią. Wbiegłam szybko do góry i weszłam do łazienki. Ściągnęłam z siebie ciuchy i rzuciłam je na kosz.  Weszłam pod prysznic i szybko się umyłam.  Owinięta w ręcznik weszłam do pokoju i wybrałam jakieś ciuchy.
 Wyciągnęłam dodatkowo bieliznę i założyłam ją na siebie. Następnie to samo zrobiłam z ciuchami. Zrobiłam makijaż
(eyeliner, maskara, fluid,różowa szminka) i byłam gotowa. Wzięłam torebkę i wyszłam zamykając za sobą drzwi. 
Na miejscu byłam 15 minut później. Perrie już czekała. Przywitałam się z dziewczyną i razem weszłyśmy do galerii.  Obeszłyśmy wszystkie sklepy z ciuchami butami innymi pierdołami. Po skończonych zakupach poszłyśmy na jakiś obiad. Weszłyśmy do La' Monche i zajęłyśmy wolny stolik. Zamówiłyśmy sobie po sałatce i kawie. W pewnym momencie oczekiwania na nasze zamówienie przyszedł mi SMS. Był od nieznanego numeru. Przeczytałam go. To pewnie od jednej z organizatorek pokazów. Pisała tam że mam być jutro około 9.30 na lotnisku. 
P: Halo Mel słyszysz? 
M: Co? Przepraszam zamyśliłam się. Dostałam SMS od organizatorów że mamy się spotkać na lotnisku. 
P: Matko to już jutro.  Mel w jakimś wywiadzie proszę mnie pozdrowić. 
M: Oczywiście Pezz.
Po skończonym obiedzie wróciłyśmy do domu. Położyłyśmy torby w sypialniach i usadowiłyśmy się w salonie. Włączyłyśmy telewizor. I tak spędziłyśmy popołudnie.  O 17 znudziło nam się oglądanie telewizora. Postanowiłyśmy iść na siłownie. Przebrałyśmy się w wygodne stroje, wzięłyśmy torby i ruszyłyśmy w stronę siłowni.  Na miejscu byłyśmy jakieś 20 minut później. Odłożyłyśmy torby i weszłyśmy na sale. 
Przed 20 weszłyśmy do szatni i zaczęłyśmy się przebierać.  
M: To był niezły wycisk. 
P: Trzeba to powtórzyć.
M: Dopiero za 3 miesiące. 
Przebrane i odświeżone udałyśmy się w podróż powrotną.  Kiedy tylko przekroczyłyśmy próg domu usłyszałyśmy niemiłosierne krzyki. 
M: Co tu się dzieję!!!!
Zza rogu wyłonił się Lou. 
Lou: Cześć dziewczyny próbujemy zrobić coś do jedzenia ale trochę nam to nie wychodzi. 
M: Od razu mówię my tego nie sprzątamy. 
Lou: Tak tak oczywiście a pomożecie chociaż nam to zrobić. 
P: Nie Lou Melanie musi odpoczywać.
Lou: A no tak. To idźcie na górę, jak będzie gotowe to was zawołamy.
P: No i o to chodziło. 
Rozeszłyśmy się każda do swojej sypialni. Odłożyłam brudne ciuchy do kosza. Przebrałam się w jakieś luźne rzeczy ( wypadło na bluzkę Liam'a ). Podeszłam do szafy wyciągnęłam walizkę i zaczęłam wpakowywać do niej ciuchy. Po chwili dołączyła się do mnie Perrie. I już po 30 minutach wszystko było spakowane.  W tej chwili blondasek wleciał do pokoju. 
N: Kazano mi zawołać piękne panie na posiłek. 
M: Już idziemy. 
Razem z Horan'kiem zeszłyśmy na dół. Wszyscy siedzieli już przy stole. Zajęłam miejsce obok Liam'a a Pezz obok.  Po kolacji wszyscy usiedliśmy w salonie. Czułam palący wzrok Liam'a obiegający moje ciało.  Wstałam z fotela i kiwnęłam głową w stronę Liam'a. Chłopak zrozumiał bo w tej samej chwili wstał i poszedł ze mną do góry. Na schodach złapał mnie w tali i ,,przykleił" do mojej szyi. 
M: Liaś poczekaj chwilę. 
L: Kocham Cię skarbie. 
Wziął mnie na ręce i biegiem zaniósł do pokoju.  
Postawił mnie dopiero kiedy zamknął drzwi. Przyssał się do moich ust. Pod wpływem zdarłam  przeleciała prze pół pokoju, lądując na komodzie i przewracając figurki, które na niej stały. Całował mnie powoli i z pasją, utrudniając oddychanie i podnosząc napięcie w moim podbrzuszu. Rozpalił we mnie ogień, który tylko on mógł ugasić i... Podobało mi się to. Nasze usta ocierały się o siebie, z chwili na chwilę co raz bardziej natarczywie. Temperatura podniosła się, ostatecznie nas rozgrzewając. Wsadził dłonie pod mój podkoszulek i zdarł go ze mnie, na chwile pozostawiając moje spragnione usta, do których jak najszybciej powrócił. Jego dłonie błądziły po moim ciele, pieszcząc go delikatnie. Jego dotyk parzył. Oddychałam szybko i nierówno, oboje tak oddychaliśmy. Liam sięgnął jedną ręką do zapięcia mojego biustonosza i odpiął go z prawą, uwalniając moje piersi. Przeniósł na nie swoje dłonie i zaczął je gładzić, wciąż penetrując językiem moje usta. Kochałam to, jak angażował się, jak czerpał przyjemność, jednocześnie dając mi ją, kochałam jego dłonie na moim biuście, jego język w moich ustach, jego wargi na tych moich. Kochałam czuć Liam'a. Zjechałam dłońmi z jego ramion na biodra, które uścisnęłam mocno. Skierowałam ręce w stronę guzika jego spodni i ściągnęłam je wraz z bokserkami. Payne zrzucił je ze swoich stóp i powtórzył mój gest, tym razem z moimi jeans'ami. Rzucił nas na łóżko, wsadził kolano pomiędzy moje uda i nie przerywając pocałunku, skierował dłonie na moje krocze. Zaczął gładzić mnie kciukiem, przez ostatnią dzielącą nas barierę, jaką były moje czarne figi. Jęknęłam w jego usta, chcąc nie chcą, po prostu czułam się dobrze i mogłabym czuć na sobie jego palce przez całe życie.
M:Liam - wychrypiałam w jego usta. Chłopak cmoknął mnie i zjechał pocałunkami na szyję, nie robił malinek, dobrze wiedząc, że moja praca zabrania naznaczania się. Całował moje piersi, zasysał sutki, pozostawiał mokre ślady na brzuchu, zjeżdżał językiem co raz niżej, a we mnie buzowało. Płonęłam co raz bardziej, a podniecenie rosło i praktycznie wrzało w moim podbrzuszu. Polizał mnie eksperymentalnie przez materiał, a ja zacisnęłam dłonie na kocu, chcąc czuć go bardziej.
M:Ściągnij je.
Liam zaśmiał się lekko i zaczepił zęby na gumce majtek, naciągnął materiał i wypuścił go, powodując że zetknął się z moją skórą z głośnym piskiem. Krzyknęłam czując miłe pieczenie. Payne zdarł ze mnie czarny materiał i spojrzał na mnie z podnieceniem w jego brązowych tęczówkach. Znowu zniżył głowę i z żartem spojrzał na moją kobiecość. Oblizał usta, po czym wsadził do nich trzy swoje palce i zaczął ssać je, patrząc w moje oczy. Wierciłam się, czując ból, który tylko Liam może zlikwidować. Po dłużącej się minucie wyciągnął palce i wciąż na mnie patrząc, wsadził we mnie jednego. Jęknęłam gardłowo, gdy zaczął poruszać nim. Chciałam więcej, potrzebowałam więcej, pragnęłam. Zaczęłam wychodzić naprzeciw jego ruchom, więc dodał kolejny palec. Splatał je razem i robił nożycowate ruchy, już po chwili, pieprząc mnie trzema. Byłam blisko, nie chciałam jeszcze dochodzić.
M:Wejdź - wysapałam - wejdź we mnie.
Chłopak zagłębił się we mnie powolnym ruchem, powodując wysokie jęki u mnie. Ruszał się powoli, nie wychodząc ze mnie. Po prostu bujał się w moim ciele, dając nam obojgu nieskończoną przyjemność. To trwało chwilę, byliśmy po prostu zbyt zatłoczeni w sobie i rozpaleni, by utrzymać orgazm na wodzy. Przyszedł mocno i wykończył nas doszczętnie. Pod spływał po nas, a ja zrozumiałam co się dzieje, gdy biała ciecz zaczęła spływać wzdłuż moich nóg.
M: Liam! Prezerwatywa!
L: Kiedy miałaś okres ? 
M: Tydzień temu.
L: Masz dni płodne?
M: A skąd mam wiedzieć nie liczę ! 
L: Spokojnie kochanie. Najwyżej będziemy mieć małego Payno.
Liam przytulił mnie i pocałował w czoło.  
L: Spokojnie. 
M: Będę tęsknić Liam.
L: Ja też kochanie. O której masz być na lotnisku ?
M: O 9.30. 
L: Mam nadzieję że nie poznasz tam jakiegoś supermodela i się w nim nie zakochasz.
M: No co ty. Wystarczasz mi w zupełności. Kocham cie 
L: Żartuje ale najbardziej obawiam się Jack'a. 
M: Spokojnie Liam. Będzie dobrze. 
Chwilę jeszcze rozmawialiśmy i poszliśmy spać.  

Rano obudził mnie mój budzik. Podniosłam rękę i wyłączyłam go. Chwilę jeszcze poleżałam i podniosłam się. Zeszłam na dół i zrobiłam sobie kawę po czym wypiłam ją w salonie. Następne szybko wróciłam na górę. Liam jeszcze spał więc wzięłam ciuchy i poszłam do łazienki. Wybrałam coś wygodnego na lot. Padło na czarny t-shirt, jeansy z dziurami i conversy. Rozebrałam sie i wzięłam jeszcze prysznic. Wyszłam spod prysznica i szybko się przebrałam. Wróciłam do pokoju. Liam'a nie było. Podeszłam do toaletki i zrobiłam lekki makijaż. W tym momencie do pokoju wrócił mój narzeczony. 
L: Zaniosłem walizkę do samochodu. 
M: Też cię dobrze widzieć skarbie. Dziękuję. 
Podszedł do mnie mocno przytulił i pocałował w czoło. 
L: Nawet nie wiesz jak cię kocham i jak będę tęsknić. 
M: Wiem bo ja też cię kocham. Kochanie 3 miesiące to nie długo. Damy radę. 
L: Ale bez ciebie to już nie to samo. 
M: Mam tylko nadzieję że nie wpadnie ci coś głupiego do głowy. 
L: Też mam taką nadzieję. 
M: Liam!
L: Też cię kocham a teraz chodźmy bo się spóźnimy. 
M:Oczywiście. 
Założyłam okulary przeciwsłoneczne, wzięłam torebkę i razem zeszliśmy na dół. Wszyscy już tam stali i na nas czekali. 
P: Będzie nam ciebie brakować. 
D:Obiecaj że będziesz dzwonić. 
M: Oczywiście że będziemy dzwonić. Nie wytrzymam bez was tyle. 
Zrobiliśmy grupowego przytulaska a nastęnie każdy pożegnał się ze mną indywidualnie. Po jakiś dobrych 10 minutach w końcu siedzieliśmy w aucie i byliśmy w drodze na lotnisko.  Parę minut później byliśmy na miejscu. Wyciągnęłam moją walizkę i razem poszliśmy pod wejście lotniska. Zauważyłam agentkę z którą rozmawiałam i razem do niej podeszliśmy.
E: Witaj Melanie jak dobrze że już jesteś. Jedna z modelek złamała nogę i to ty przejmujesz jej kreacje. 
M: Jeju naprawdę bardzo dziękuję. 
L: Jestem z ciebie dumny kochanie. 
E: Liam Payne?
L: Tak.
E: Moja wnuczka jest waszą wielką fanką. Mógłbyś się dla niej podpisać?
L: Tak oczywiście. 
Liam dostał od Elizabeth kartkę i długopis którym się na niej podpisał. 
E: Dziękuję bardzo. DOBRZE MOJE MODELKI PROSZĘ SIĘ TU USTAWIĆ. 
Stanęłam obok jednej z dziewczyn. Miała długie brązowe włosy, czekoladowe oczy a do tego długie nogi.  Elizabeth rozdała nam bilety do samolotów. 
E: Czas się pożegnać i ruszamy. 
Podeszłam do Liam'a i pocałowałam go. Chłopak pogłębił pocałunek i przyciągnął mnie do siebie jeszcze bardziej. Po chwili odsunęliśmy i mocno przytuliliśmy. 
L: Będę tęsknić kochanie. 
M: Ja też.
L: Dzwoń do mnie jeżeli bd miała tylko trochę wolnego czasu. 
E: Idziemy moje drogie.
M: Muszę lecieć
L: Pa kochanie.
M: Pa Liam. 
Odwróciłam się i zaczęłam iść za dziewczynami. Przy drzwiach spojrzałam jeszcze w stronę Liam'a. Stał i się na mnie patrzył a z moich oczu od razu zaczęły lecieć łzy. Podeszyśmy do kolejki i poczekałyśmy na odprawę. 

Siedzimy już w samolocie. Oczywiście w pierwszej klasie. Dowiedziałam się że ta dziewczyna nazywa się Samanta i tak jak ja pochodzi z Polski. Usiadłyśmy razem w samolocie i cały czas rozmawiałyśmy. Dopiero po dobrej godzinie każda zaczęła zajmować się swoimi sprawami. 

--------------------------------------------------------
Witam moje skarby ;)
Przepraszam że nie było tak długo rozdziału to ponad miesiąc, ale jakoś zabrakło mi weny i ochoty.  Zastanawiam się czy nie zakończyć tej opowieści.  Ale mam też trochę pomysłów na drugą część. Miłego wieczorku skarby :) <3
Sandra xx


sobota, 6 lutego 2016

Rozdział 44:

Ściągnęłam z niego ciuchy i po pchałam na poduszki. Następnie rozebrałam siebie i położyłam obok swojego narzeczonego. 

Nazajutrz obudził mnie telefon.  Dzwonił Jack.
J: Witam moją ulubioną modelkę. 
M: Cześć Jack. Jak tam? 
J: Mam dla ciebie pewną propozycję.
M: Mów dalej. 
J: A więc doszły mnie słuchy że marka CHANEL poszukuję modelek do swojego pokazu. Od razu pomyślałem o tobie. Czy jesteś zainteresowana?
M: Możliwe a gdzie miałby się on odbyć? 
J: No i tu jest mały problemik. Najpierw w Los Angeles następnie Nowy Jork i na końcu Paryż wszystko trwało by około 2 miesięcy. 
M: Dobrze ja to wszystko przemyślę i dam ci znać dziś wieczorem. 
J: Więc do usłyszenia. 
M: Pa
Odłożyłam telefon na stolik i odwróciłam się w stronę Liam'a. 
L: Mogę wiedzieć kto dzwonił? 
M: Jak musisz. 
L: Mel mów mi w tej chwili!
M: Dzwonił Jack zaproponował mi pewną propozycję. 
L: Kontynuuj...
M: Ktoś mu powiedział że marka Chanel poszukuję modelek do pokazu i od razu pomyślał o mnie. 
L: No to cudownie! Czemu się nie zgodziłaś?
M: Wiesz przez 2-3 miesiące nie było by mnie w domu.
L: To gdzie one miałyby się odbyć?!
M:  Los Angeles, Nowy Jork i Paryż. 
L: O nie nie zgadzam się. Znowu tak daleko od siebie.  
M: Liam ale ja chcę tam jechać. Chcę nabierać nowego doświadczenia dlaczego mnie ograniczasz?
L: Nie ograniczam cię tylko wiem co dzieje się po takich pokazach. Udany pokaz impreza alkohol co równa się z seksem a ten równa się ze zdradą. 
M: Nie zdradziłabym cię! Nie jestem taka jak...
L: No proszę dokończ!
M: Jak ty pasuje !?
L: Nawet nie wiesz jak bardzo mi ulżyło. 
Wstał z łóżka i zamknął się w łazience. Pod natchnieniem chwili wzięłam telefon i wybrałam numer do Jack'a.
J: Tak?
M: Zgadzam się. 
J: To cudownie. Przyjedź jutro do biura na 11. Spotkamy się z gościem od przesłuchań. 
M: W takim razie do zobaczenia. 
J: Cześć.  
Rzuciłam telefon obok na łóżko.  Podniosłam się z niego i podeszłam do walizki. Założyłam na siebie czarne spodnie i czerwono czarną koszulę w kratkę.  Włosy Ogarnęłam w kucyka I zeszłam na dół. Oczywiście powitała mnie serdecznie uśmiechnięta Karen. 
K: Już wstaliście? 
M: Tak. Dostałam telefon z pracy muszę być jutro w studiu. 
K: Jeśli mogę wiedzieć to o co się pokłóciliście. 
M: O moją pracę.  Dzwonił do mnie Jack mój menadżer usłyszał że Chanel szuka modelek do pokazów i pomyślał o mnie. Liam się wściekł jak mu powiedział ze będą one w Los Angeles Nowym Jorku i Paryżu i ze nie będzie mnie 2-3 miesiące. 
K: To wspaniale. Nie wiem czemu tak zrobił. Powinien być szczęśliwy ze sobie radzisz a nie narzekać.  Chcesz kawy na uspokojenie?
M: Tak proszę. 
Kiedy zaczęłyśmy pić kawę do kuchni wparował czerwony od złości Liam. Przywitał się z mamą a na mnie nawet nie spojrzał.  
K: Liam Melanie musi wracać do domu. 
L: To niech wraca dać jej kluczyki? 
K: Nie możesz tak reagować. Powinieneś się cieszyć ze ma takie szansę w życiu i sobie radzi a ty na odwrót.  
L: Mówisz mi ze powinienem być szczęśliwy i pozwolić swojej narzeczonej wyjechać i mnie zdradzić po jednym z pokazów? 
M: Ja nie mogę już tego słuchać. 
Wkurzona weszłam na górę i do walizki wrzuciłam swoją kosmetyczkę i resztę moich rzeczy. Chwyciłam torebkę  i zeszłam na dół. Wzięłam kluczyki z komody i poszłam w stronę auta wrzuciłam walizkę do bagażnika i wróciłam do domu. Założyłam buty I weszłam jeszcze do kuchni pożegnać się się z Karen. 
M: Dziękuję ci za wszystko. Mam nadzieję że jeszcze się zobaczymy. 
K: Jedziesz sama ? 
M: Jak widać tak.
K: Liam pozwolisz jej. 
L: To duża dziewczynka sama decyduje o swoim życiu. Poradzi sobie.  
K: Czasem jesteś nie do wytrzymania nawet dla mnie.  Tak mi przykro Melanie. Pamiętaj ze możesz zawsze do mnie przyjechać. 
M: Oczywiście jeszcze raz za wszytko dziękuję i mam nadzieje do zobaczenia. Wyszłam z domu i wsiadłam forum auta. Odpaliłam je, gaz i ruszamy. Przede mną 4 godziny jazdy.  


Po 14 byłam już w Londynie.  Wjechałam do garażu i weszłam do domu. W progu przywitali mnie chłopcy.
Lou:Gdzie zgubiłaś Liam'a?
M: Ciebie też miło widzieć Lou. Liam został nie wiem kiedy wróci.
H: Uuu Kłótnia małżeńska. 
M: Jestem zmęczona idę się położyć.
Weszłam do naszego pokoju I położyłam się na łóżku.  Nie wiem kiedy moje oczy same się zamknęły. 

N:  Melanie wstawaj. 
Otworzyłam jedno oko blondynek siedział na łóżku.  
M: Coś się stało?  
N: Niby nie ale jest po 20 pomyśleliśmy ze zgłodniałaś zamówiliśmy pizze Zejdziesz ? 
M: Już idę. 
Podniosłam się i przeciągnęłam się. Wszyscy siedzieli w salonie.  Z cicha nadzieja porozglądałam się z zastanowieniem czy Liam nie wrócił. Zajęłam miejsce obok Perrie i zaczęłam jeść 
P: Nie patrz się nie ma go. 
D: Przykro mi Mel a tak w ogóle to o co wam poszło?
Opowiedziałam im cala historie. 
P: To okropne. Nie wiedziałam że Liam taki jest. 
M: Jak widzisz on potrafi wszystko. 
D: Mamy iść jutro z tobą do tego studia ? 
M: Nie dziękuję pójdę sama. 

Siedzieliśmy tak do 23. 
M: Naprawdę was przepraszam ale muszę iść się położyć miałam ciężki dzień.  
P: Tak idź idź. Dobranoc. 
M: Pa 
Opuściłam ich i weszłam na górę. Rozebrałam się do bielizny I zasnęłam 

Lou: Mel Mel już 10. 
Podniosłam,  się i spojrzałam na zegarek.  
M: Cholera ! 
Wstałam szybko i pobiegłam do szafy. 
Założyłam na siebie ciuchy i wbiegłam do łazienki.  Włosy związałam w wysokiego kucyka. Gotowa zeszłam na dół. 
Lou: Chcesz kawę?
M: Nie Lou ja jadę bo się zaraz spóźnię. Pa. Do później. 
Lou: Pa Mela. 
Wybiegłam z domu i wsiadłam do samochodu. 25 minut później byłam na miejscu. Wysiadłam z samochodu i szybkim krokiem weszłam do środka.  W recepcji przywitała mnie miło uśmiechnięta Mia. 
Mi: Miło cię znowu widzieć. 
M: Ciebie też Mia. Przepraszam ale za chwilę się spóźnię. Pogadamy później. 
Wbiegłam szybko do windy i wjechałam na najwyższe piętro.  Zapukałam do drzwi. 
J: Proszę.
Weszłam do środka. Jack siedział za biurkiem a na przeciwko niego siedziała kobieta około 50.  Ubrana w elegancką bordową garsonkę ze spódnicą. 
J: O Melanie chodź tutaj. Poznaj to pani Elizabeth Green. 
M: Bardzo miło mi panią poznać.  Jestem Melanie Black
E: Mi panią też. Elizabeth Green. A czy możemy przejść do jakiegoś gabinetu gdzie mogłabym dokładnie obejrzeć?
J: Tak oczywiście. Proszę tędy. 
Jack zaprowadził nas do studia gdzie w spokoju Elizabeth mnie zmierzyła, zrobiliśmy kilka zdjęć.
E: Wiesz Melanie masz szczęście że to ja mam tu najważniejsze zdanie bo nie będziesz musiała czekać na odpowiedź w tej sprawie. A moja decyzja jest taka...  Do zobaczenia za 2 dni. 
M: Matko na prawdę dziękuję. 
E: Ja już muszę iść. W takim razie do zobaczenia po jutrze. Sms'em wyślę ci adres pod którym się spotkamy.
M: Oczywiście na prawdę dziękuję. 
Elizabeth nic nie odpowiedziała wzięła torebkę i wyszła z gabinetu Jack'a.   Jack cały czas się na mnie patrzył i uśmiechał się pod nosem. 
J: Nawet nie wiesz jaki jestem z ciebie dumny. Razem podbijemy świat. 
Podszedł do mnie i mocno przytulił. 
J: Hmm Zapraszam cię dzisiaj na jakieś wino wieczorem. Zgadzasz się?
M: Bardzo chętnie. 
J: U mnie o 19?
M: Fantastycznie. 
Wziął jakąś małą karteczkę i napisał coś na niej. 
J: Tu jest adres. Już nie mogę się doczekać. 
M: W takim razie ja lecę do zobaczenia później. 
Pożegnaliśmy się a ja zeszłam na dół. 
Mi: I jak ci poszło?
M: Ty też wiesz ?
Mi: Wszyscy o tym mówią. Jesteś naszą wizytówką. 
M: Woow o tym nie wiedziałam haha. 
Mi: Już wiesz a więc jak ci poszło?
M: Zgodzili się.
Mi: No to gratuluję. 
Mia wybiegła zza biurka i przytuliła mnie. 
M: Wiesz kochana mam bardzo ważne spotkanie muszę lecieć. 
Mi: Tak tak do zobaczenia.
M: Pa.
Założyłam okulary na nos i opuściłam budynek agencji. Wsiadłam do samochodu i pojechałam w kierunku domu. 20 minut później byłam pod domem. Wjechałam do garażu i weszłam do domu. 
M: Jest tu kto!?
P: W kuchni. 
Weszłam do kuchni. Była tam Perrie. 
P: No i jak?
M: Nie będzie mnie w domu przez 3 miesiące zgodzili się. 
Dziewczyna zaczęła piszczeć rzuciła ścierką na blat i podbiegła do mnie. 
P: Tak się cieszę! Trzeba to jakoś uczcić!
M: Dzisiaj zostałam zaproszona na kolację do Jack'a. 
P: No to świetnie. A Mel Liam wrócił. 
M: To dobrze. Co będzie na obiad.
P: Spaghetti. 
M: Przebiorę się i ci pomogę. 
Pobiegłam na górę ściągnęłam z siebie ciuchy i założyłam tzw,,domowe". Zeszłam do Perrie i razem zrobiłyśmy obiad.  Wszystko było gotowe gdy w domu pojawiła się reszta. Nałożyłyśmy obiad na talerze i razem usiedliśmy do stołu. Liam siedział i jadł w ciszy. 

M: W takim razie wy sprzątacie bo my i Perrie robiłyśmy obiad. 
P: Haha mi to pasuje. 
Lou: Ale nam nie. 
M: Trudno przegłosowane. 
N: Ale nas jest więcej.
P: Melanie musi odpoczywać. Więc wy sprzątacie. 
D: Właśnie Mel jak poszło?
M: POKAZY SĄ MOJE!! 
H: No i o to chodzi. Trzeba to jakoś uczcić. 
M: Nie dzisiaj jestem umówiona. 
Lou: Uu a to z kim jeżeli można wiedzieć?
M: Jack zaprosił mnie do siebie na kolację.
L: Chyba nie pójdziesz!
M: Ciebie to powinno mało obchodzić. A teraz przepraszam idę wybierać strój. Dziewczyny pomożecie?
P i D: Taak!!
Odeszłyśmy od stołu i poszłyśmy na górę.  Perrie podeszłą do szafy a ja z Dan usiadłyśmy na łóżku. 
P: A więc zacznijmy od początku. Chcesz coś eleganckiego czy bardziej imprezowego?
M: To kolacja więc raczej elegancko. 
P: No dobrze. 

Perrie grzebała i grzebała w tej szafie aż w końcu jej pisk rozniósł się po całym domu. 
P: Znalazłam coś idealnego na ten wieczór. 
Wygrzebała żółtą sukienkę i marynarkę. 
P: Jak sądzisz Dan czy to nie bd idealne?
D: No bd bd. Ja chce cie pomalować!

P: Ja czeszę.
M: Dobra to ja zamawiam siedzenie. 
Zaczęłyśmy się śmiać. Dziewczyny wzięły mnie za rękę i posadziły na krześle przy toaletce. 

Gotowa byłam o 18.20. Zeszłyśmy na dół. Chłopcy siedzieli w salonie. 
L: Melanie możemy porozmawiać.
M: Mamy jeszcze o czym ?
L: Kochanie nie mów tak. Oczywiście że mamy. 
M: W takim razie okej. 
Weszliśmy do kuchni. 
L: Musisz tam iść?
M: Liam to tylko kolacja to żadne przestępstwo. 
L: Dla mnie tak. 
M: Że idę na kolację z moim szefem ?!
L: Nie ale..
M: Nic się nie stanie obiecuję. 
L: Chciałbym ci wierzyć. 
M: To to zrób Liam. Wiara to podstawa każdego jednego związku. A w naszym chyba jej brakuje. 
L: Ja po prostu wiem do czego ten twój szef jest zdolny. 
M: A skąd ty to możesz wiedzieć. Widziałeś go na oczy może 2 razy. 
L: Dajmy na to że to mój stary znajomy. 
M: Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć.
L: Po prostu nie mogę. 
M: Liam muszę iść jeżeli nie wyjdę to się spóźnię.
L: Mel proszę cię. Nie rób tego.
M: Kocham Cię Liam ale chce iść, chce uczcić tą decyzję.
L: Możesz to zrobić ze mną Mel.
M: Liam proszę cię. 
L: Zresztą rób jak chcesz.
Pocałowałam go w policzek i wybiegłam. 
N: Pomyślałem że przyda ci się taksówka więc oto jestem.
Blondynek siedział w samochodzie i patrzył się na mnie przez szybę. 
M: Skorzystam z tej propozycji. 
Zaśmiałam się i usiadłam obok Horanka. Podałam mu dokładny adres i już po 20 minutach byliśmy na miejscu. 
N:Przyjechać po ciebie?
M: Nie będę ci robiła problemu, wrócę prawdziwą taksówką. 
N: Myślisz że Lisa jest zmyślona właśnie ranisz jej uczucia. 
M: Pa Horanku. 
Podeszłam do drzwi i nacisnęłam dzwonek. Po chwili wyłonił się Jack. 
J: O Mel. Zapraszam. 
Otworzył mi drzwi a ja weszłam do środka. 
J: Tędy.
Wąskim korytarzem przedostaliśmy się do jadalni. 
M: Pięknie. 
J: Dziękuję urządzała cały dom moja siostra. Siadaj proszę. 
Odsunął mi krzesło a ja na nim usiadłam. 

Po kolacji i paru kieliszkach wina spotkanie przeniosło się na kanapę. Jack był bardzo otwartym mężczyzną a jego dłonie chciały błądzić po moim ciele. W pewnym momencie jego dłoń przeniosła się na wewnętrzną część moich ud i jechała w górę. 
M: Jack my nie powinniśmy. 
J: Oj Melanie przecież wiem że coś do mnie czujesz.  Tego nie da się nie zauważyć. 
M: Każde z nas za dużo wypiło a ja nie chce żeby doszło do czegoś czego oboje na trzeźwo nie chcemy. 
J: Skąd wiesz że nie śnie o tobie w nocy. Nie możesz mieć takiej pewności. 
Zaczął się powoli do mnie zbliżać. 
M: Jack proszę cię. 
J: Melanie przecież wiem że tego chcesz. 
M: Nie chcę tego. Ja powinnam już iść. 
Podniosłam się szybko wylewając wino na białą koszulę Jack'a. 
J: Głupia jesteś!! Masz tu poczekać!!! Ja za chwilę wracam!! Siedź!!
Matko jaka ja byłam głupia że nie posłuchałam Liam'a. Trzeba było go posłuchać. 
Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer narzeczonego. Odebrał po 3 sygnałach. 
M: Liam proszę przyjedź po mnie to jakiś psychopata. 
L: Liam'a teraz nie ma wyszedł do toalety
M: Przepraszam a kim pani jest?!
K: Jestem em koleżanką Liam'a. Nazywam się Kaya. 
M: W taki razie proszę przekazać Liam'owi że to koniec. Dziękuję. Miłego spotkania. 
Rozłączyłam się i wybrałam numer Horana. 
M: Niall twoja propozycja jest nadal aktualna. 
N: Tak Mel a coś się stało?
M: Nie spokojnie tylko przyjedź jak najszybciej i wejdź od razu do środka. 
N: Dobrze już jadę. 
Rozłączył się a ja schowałam telefon do torebki. Po chwili zszedł Jack. 
J: Wiesz Mel chciałem cię przeprosić za moje zachowanie. Może mogę pokazać ci resztę domu. 
M: Wiesz chciałam cię poprosić o dolewkę tego pysznego wina. To rocznik 93?
J: Tak znakomicie. Bardzo dobrze znasz się na winach.  Nie wiedziałem o tym. 
M: Wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
J: Nawet nie wiesz jak bardzo chciałby się ich dowiedzieć. 
Jego dłoń znowu znalazła się na moim udzie. 
M: Wiesz Jack muszę do łazienki. 
J: 2 drzwi na prawo. 
Wstałam szybko i poszłam do toalety. Gdy siedziałąm w pokoju zaczął dzwonić mi telefon. Gdy tylko zamknęłam drzwi od razu odebrałam.
M: Halo?
N: Mel jestem przed domem. 
M: Zapukaj do drzwi. Proszę.
N: No dobrze. 
Wróciłam do salonu. 
M: Jack czy ty też jedziesz na te pokazy?
J: Chciał...
W tym momencie Niall zadzwonił do drzwi. Jack poszedł otworzyć. 
L: Przyszedłem po Melanie. 
J: Jest zajęta. 
L: Melanie skarbie idziemy do domu! 
Wstałam posłusznie i wyszłam a przed pokój. Założyłam buty. Jack taranował mi drogę. 
M: Ja już powinnam lecieć. Zobaczymy się po jutrze. 
J: Myślałem że jeszcze zostaniesz. 
M: Zrozum obowiązki czekają. Do Środy. 
J: Taa cześć. 
Zamknął za nami drzwi. 
L: Mel Kaya to dobra znajoma zespołu. Przyszła do nas a że  nikogo nie było to ją wpuściłem i siedziałem. 
M: Nikogo nie było to jak Niall miał po mnie przyjechać.
L: Kiedy do niego zadzwoniłaś akurat wszedł do domu. Zabrałem się z nim. 
M: Liam naprawdę? To nie jest twoja kolejna historyjka?
L: Oczywiście że na prawdę. Przecież obiecałem że się zmienię. 
M: Przepraszam za moje podejrzenia. 
L: Nie dziwię ci się ale od tej pory sobie ufamy. 
M: Oczywiście.
Objęłam go w tali a on mocno mnie przytulił. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy do domu. Kiedy byliśmy na miejscu. Od razu weszliśmy do sypialni i położyliśmy się spać. 
----------------
Mam nadzieję że rozdział się podoba. Pisze go na śpiąco więc przepraszam za jakiekolwiek błędy. Miłej nocy <3