sobota, 21 marca 2015

Rozdział 7

-Szefie mamy problem.
Fabian i jego posłaniec wybiegli z pokoju nie zamykając za sobą drzwi.
-Melanie chodź.
-Gdzie chcesz iść nie znasz tego budynku.
-Owszem znam kiedyś był to budynek gangu chłopaków,więc rusz ten swój zacny tyłek i uciekajmy stąd.
-No dobrze ale gangu chłopaków?
-Wytłumaczę ci wszystko później a teraz chodź że mną.
Chwyciłam ja za rękę wyszłyśmy z pokoju. Na korytarzu panował mrok ale Perrie szła dalej. Musiała naprawdę dobrze znać ten budynek. Po kilku chwilach znalazłyśmy się przy drzwiach. Kiedy już miałyśmy otwierać ktoś odezwał się za nami.
-Wiedziałem że złapiecie się na otwarte drzwi.
-O co ci chodzi Nowak?
-Perrie skarbie nie takim tonem. Chłopaki  zabrać je.
-Fabian proszę cię porozmawiajmy. 
-Dobra zaprowadźcie Black do mojego gabinetu.
-Black teraz już jestem dla ciebie Black nie słoneczko i skarb.
-Porozmawiamy zaraz, a Josh przyjdź do mnie jak już zaprowadzisz Edwards do pokoju.
-Tak jest.
-A ty Melanie pójdziesz ze mną. 
Fabian chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy w przeciwnym kierunku od Perrie. Bałam się. Fabian był nie obliczalny. Po pewnym czasie wydostaliśmy się z ciemnych korytarzy i weszliśmy w cześć lepiej urządzoną. Fabian podszedł do drzwi i wpisał kod po czym drzwi się otworzyły. Gestem ręki zaprosił mnie do środka. Żeby nie robić większych problemów weszłam a moim oczom ukazał się pokój urządzony bardzo nowocześnie ale i stylowo. 
-Podoba ci się?
-Bardzo. Nie wiedziałam że masz taki gust.
-Przejdźmy do rzeczy. Usiądź proszę.
Posłusznie usiadłam na kanapie a on obok mnie. 
- Więc o czym chciałeś ze mną rozmawia  ?
-Chcę adres rodziców adopcyjnych naszego dziecka.
-Co?!
-To co słyszałaś. Moja matka chce zobaczyć swoją wnuczkę.
-Ale ja nie znam ich adresu!
-Jak to nie masz nie dość że oddałaś swoje dziecko do adopcji to jeszcze nie wiesz kto je zaadoptował. Co z ciebie za matka !
-Oddałam je do adopcji tylko dla tego że spierdoliłeś i go nie chciałeś! To raczej co z ciebie za ojciec który zostawia kobietę w ciąży!
-Nie mów tak do mnie. 
Wymierzył dłonią w mój policzek. Poczułam piekący ból w tym miejscu.
Zapamiętaj sobie żeby nigdy tak do mnie nie mówić. Zacznijmy rozmowę od nowa. Podaj mi adres imię i nazwisko rodziców adopcyjnych naszego dziecka!
-Ale ja go nie mam czy ty to rozumiesz!
-Nie krzycz bo dostaniesz!
Między nami zapadła chwila ciszy, którą przerwał dźwięk otwierających się drzwi. Do pokoju wszedł Josh.
-Szefie miałem przyjść. 
-Tak Josh zaprowadź Black do pokoju.
Wstałam posłusznie a chłopak złapał mnie za rękę.
-Pójdę sama nie musisz mnie trzymać.
-Ostra Fabian. Takie jak lubisz.

Wyszliśmy z gabinetu i poszliśmy w kierunku ciemnego korytarza. 
Gdy weszliśmy Pezz siedziała na łóżku i patrzyła się w ścianę. Josh zamknął za mną drzwi głośnym trzaśnięciem. Podeszłam do Perrie.
-Kochana coś się stało?
-Nie wszystko w porządku. Tak się tylko zamyśliłam.
Reszta dnia a może i wieczoru zleciała nam na rozmowie. No bo co niby innego robić zawsze Perrie padła pierwsza. Ja nie mogłam spać myślałam o mojej malutkiej dziewczynce. Może powinnam odszukac dziewczynkę. Wiem że źle postąpiłam oddając ją do adopcji, ale nie umiałabym się nią zając. Położyłam się na ,,łóżku" i nawet nie wiem kiedy usnęłam. 
***2 tygodnie później***
Dziś mija 2 tygodnie odkąd tu jesteśmy. W tym czasie razem z Perrie zaprzyjaźniłyśmy się z Nathanem, który obiecał że pomoże nam się stąd wydostac. Właśnie dzisiaj nadszedł ten 
Nathan (Luke Brooks)

dzień. Gang ma dzisiaj jakąś akcję. Nathan obiecał że zostawi nam otwarte drzwi od wyjścia bocznego. Koło godziny 18 usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Był to Nathan.
-Dziewczyny policzcie do 200 i do drzwi. 
-Dobrze. Dziękuję Nath. 
-Nie ma za co dziewczyny a teraz muszę leciec. Cześc.
-Pa. Dobra Mel ja zaczynam liczyc.

-...199 i 200 idziemy. 
Złapałam się z Perrie za rękę ruszając w kierunku drzwi. Które jak obiecał Nath były otwarte. Pierwszy raz od 2 tygodni poczułam na swojej skórze promienie słoneczne. Uśmiechnęłam się na samą myśl o Liam'ie i mamie. 
-Mel chodź.
Ruszyłyśmy ścieżką z jakimiś chaszczami. Zaprowadziła nas ona do drogi. Ze znaków wywnioskowałyśmy że znajdujemy się 26 km od Londynu. Poszłyśmy w stronę w którą wskazywał znak. Po drodze znalazłyśmy mały sklepik. Weszłyśmy do niego i poprosiłyśmy o telefon. Bardzo miła młoda dziewczyna dała nam telefon a Perrie wybrała numer do Zayna. 
-Cześc Zayn.... Tak kochanie wydostałyśmy się.....Jesteśmy na głównej drodze do Londynu... Tak jest ze mną Melanie... Zayn daj mi dokończyc jedno zdanie!!.... Tak poczekamy...Też cię kocham paa. 
Perrie rozłączyła się i oddała telefon ekspedientce. 
-Dziękuję pani bardzo.
-Nie ma za co.
-Ile jeszcze do Londynu?
-Jakieś 25 minut drogi samochodem.
-Dobrze dziękuję. Do widzenia.
Wyszłyśmy ze sklepu i ruszyłyśmy w dalsza drogę.
-Wiesz Perrie jest jeden plus całej tej wyprawy.
-Serio widzisz jakieś plusy?
-No tak spalimy parę kalorii.
Uśmiechnęłyśmy się z dziewczyną do siebie.
-Teraz cię wzięło na żarty. Ciekawe co zrobi Nowak jak zauważy że nas nie ma. 
-Boję się o tym myślec. Ten psychol wpadnie w jakiś szał. 
*** 25 min później***
Właśnie zauważyłam jakąś ławkę podeszłyśmy do niej i usiadłyśmy. 
-O boże nogi mi odpadają.
-Mi też. Przez tydzień będę leżec a Malik będzie mi usługiwac. Melanie to samochód Zayn'a. !!!
Samochód zatrzymał się na parkingu a z niego wyskoczyli Liam i Zayn. Pobiegłam w stronę Liama gdy byłam przy nim przyciągnął mnie do siebie i bardzo ale to bardzo mocno przytulił.
-Tak bardzo cię kocham. Nic ci nie jest. Pokaż się.
Podniósł mój pod brudek do góry i przyjrzał się dokładnie twarzy. Pewnie zauważył siniaka obok nosa i pod okiem.
-Uderzył cię. Zapłaci podwójnie.  Przepraszam że cię nie ochroniłem. Nigdy więcej cię nie zostawię. 
-Dobrze. Kocham Cię Liam.
Pocałowałam go.
-E zakochańce jedziemy do domu.
-Tak proszę moje nogi odpadają i już nawet kroku nie zrobię.
Liam uśmiechnął się i przerzucił mnie sobie przez ramię. 
-Boże Liam puszczaj.
-Cicho bo zacznę łaskotac.
-Ej ludzie ratunku on mi grozi. 
-Wsiadaj do Mel. Perrie ty też.
Weszliśmy do auta i odjechaliśmy. Po 30 min byliśmy już pod domem chłopaków. Wysiedliśmy z auta i weszliśmy do domu. Czekała już tam cała zgraja Louis Niall Harry Danielle i Eleanor. 
-Jak dobrze was widziec w całości. 
-Dziękujemy Lou ciebie też. 
-Chcecie cos do picia lub jedzenia.
-Niall po co się pytasz przecież widzisz że schudły.
-Dobra jakieś specjalne wymagania.
-Nie Niall wystarczy tylko Pizza. 
-Dobra no to dzwonimy. 
NIall wyszedł z pokoju i zamówił pizze. Po 20 min siedzieliśmy w salonie i jedliśmy pizze. Głównym tematem było nasze porwanie. 
Jakoś o 20 wszyscy powychodzili z domu. Zostałam tylko ja  Liam i Harry.
-Kiciu pojedziemy do mnie do domu. Muszę zobaczyć się z mamą.
-Dobrze. Chodźmy. 
Wstaliśmy z kanapy i wyszliśmy z domu. 
-Nie wziąłem kluczyków. Poczekaj chwilę.
-Przejdźmy się Liam. Muszę z tobą porozmawiać.
-Dobrze. Dawaj łapcie i idziemy.
Złapaliśmy się za ręce i ruszyliśmy w kierunku mojego domu.
-Więc o czym chciałaś porozmawiać. 
-Przed dwoma tygodniami dowiedziałeś się że urodziłam dziecko i je oddałam. Nie chcę żebyś miał mnie za jakąś dziwkę która najpierw robi sobie dziecko a później je oddaje. Ja naprawdę taka nie jestem. Oddałam je dlatego że po pierwsze nie umiałabym się nim zająć po drugie Fabian jak się dowiedział to spierdolił,a po trzecie bałam się. Ale teraz wiem że popełniłam straszny błąd oddając Kate innym ludziom. Chciałabym ją teraz odzyskać. Pomożesz mi  
-Jasne słoneczko. Tylko wiedź że to nie będzie takie łatwe. Sądy i inne takie.
-Wiem ale ja muszę ją odnaleśc. Muszę ją zobaczyc przytulic. Tylko to. Chcę wiedziec że jest bezpieczna.
-Dobrze  kochanie zajmiemy się tym jutro. Obiecuję że ci pomogę i cię nie zostawię.
-Dziękuję Liam. Co ja bym bez ciebie zrobiła. 
Pocałowałam chłopaka. Na co on się uśmiechnął i w tym momencie zaczął padac deszcz, więc ruszyliśmy biegiem do domu. Po 15 minutach dobiegliśmy do domu mokrzy i zasapani to co tam zobaczyliśmy było nie do przewidzenia...

2 komentarze:

  1. O jezu co bylo nie do przewidzenia?!
    Dawaj nexta <3
    http://diana-harry-styles-fanfiction.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  2. Sandra w takim momencie jak mogłaś ?!

    OdpowiedzUsuń